Łukasz Lewczuk
14 października 2023
Dzień dobry Piotrze, jest mi bardzo przyjemnie, że znalazłeś czas dla naszej redakcji i naszych czytelników, z których wielu zapewne już Cię kojarzy i miało styczność z Tobą i Twoją działalnością.
Piotr Czuryłło: dzień dobry, a w zasadzie cześć! Bardzo się cieszę, że za pośrednictwem magazynu „The Tools” mogę dotrzeć ze swoimi przemyśleniami do kolejnych społeczności i środowisk zawodowych.
Cała przyjemność po naszej stronie. Piotrze, chciałem zacząć od wyjaśnienia podstawowych pojęć i odkłamania pewnych stereotypów, dlatego w pierwszych słowach musimy wyjaśnić na czym w gruncie rzeczy polega bycie prepperem i czym to się różni od bycia tak zwanym survivalowcem. Czy możesz w kilku zdaniach opisać kluczowe różnice między obiema kategoriami pasjonatów?
P.Cz.: Tak, te różnice są istotne i w pewnym sensie już zasugerowane w samym nazewnictwie. Survivalowiec to gość, którego hobby jest trenowanie zdolności pozwalających mu przeżyć sytuacje krytyczne. To obejmuje nie tylko umiejętności praktyczne, ale też predyspozycje fizyczne. Natomiast żeby być preppersem nie koniecznie trzeba wyglądać jak Rambo, choć warto pewne umiejętności praktyczne survivalowca posiadać. Preppering to jednak coś, co skierowane jest do szerszego ogółu, w czym główne akcenty znacznie mocniej postawione są na kwestie intelektualne, mentalne i społeczne. Oczywiście cechy takie jak zaradność czy pomysłowość, są tu na tyle podstawowe, że nie będę już ich omawiał. Istotniejsze jest tu przewidywanie pewnych możliwych kryzysowych scenariuszy, przygotowanie się na nie mentalnie i praktycznie, zbudowanie umiejętności wykorzystywania wszystkiego tego, co środowisko wokół nas nam oferuje. Zatem o ile survival skupia się na samym przetrwaniu katastrofy lub kryzysu, a więc zaczyna się po jego nastąpieniu, o tyle preppering to suma działań rozpoczętych na długo przed kryzysem. Patrząc z tej perspektywy na to zagadnienie, preppersami możemy śmiało nazwać ludzi, którzy wykupują polisę ubezpieczeniową na dom i życie, lub którzy zabierają swoje dzieci na łono natury i uczą je obsługiwać pewne podstawowe narzędzia ręczne, jak rozpoznawać kierunki bez kompasu czy też jak przygotować obóz w lesie i rozpalić ognisko. W gruncie rzeczy nasi dziadkowie i pradziadkowie często byli fantastycznymi preppersami, choć wcale o tym nie wiedzieli. Co więcej, byliby zdziwieni tym określeniem, ponieważ dla nich wszystkie te umiejętności były zwyczajną i nudną codziennością.
Dlaczego warto być preppersem?
P.Cz.: Powodów jest wiele, część z nich dość łatwa do odgadnięcia. Na pewno pierwszy powód, o którym większość z czytelników pomyśli, to zabezpieczenie się na sytuacje nieprzewidziane, kryzysowe, które mogą mocno zdestabilizować naszą błogą codzienność. Jednak ja, po kilkunastu latach obserwacji i przemyśleń, patrzę na to zagadnienie nieco szerzej. Dlatego jednym z kluczowych powodów dla wejścia w świat prepperingu jest według mnie powrót do bliskiego kontaktu z naturą, który jest w stanie przywrócić utraconą przez ludzkość zaradność życiową. To ważne, ponieważ obecnie nasze oderwanie od przyrody jest tak absurdalnie duże, że w zasadzie można powiedzieć, iż żyjemy w świecie fantazji i wirtualnych wytworów, nie zaznając z naturą praktycznie żadnego kontaktu. Tysiące lat temu, żyjąc na łonie natury nasz gatunek musiał po prostu być zaradny, ludzie musieli posiadać określone umiejętności i je posiadali, dla swojego przetrwania. Dlatego powrót współczesnego człowieka do kontaktu z naturalnym środowiskiem w sposób automatyczny może wymusić opanowanie określonych umiejętności i przestawienie się na myślenie świadomego preppera.
Czy zatem preppering to również pewien stan świadomości?
P.Cz.: Zdecydowanie tak. W gruncie rzeczy to nie przypadek, że do społeczności prepperingowej w sposób naturalny trafiają ludzie, dla których wożenie zapasowego koła i apteczki w samochodzie jest oczywistością. Można się zatem pokusić o stwierdzenie, że preppering zaczyna się od świadomości, reszta zaś przychodzi w dalszej kolejności. Dodałbym jednak do tego jeszcze kompetencje społeczne, ponieważ nie jesteśmy sami, wokół nas są ludzie i w sytuacji nieoczekiwanie destabilizującej nasz pozornie bezpieczny świat każdy z nas będzie musiał dogadać się z nimi, nawiązać jakieś współprace lub choćby w jakiś sposób spędzić czas.
To bardzo ciekawe. Proszę, rozwiń ten wątek.
P.Cz.: Wyobraźmy sobie jednodobowy blackout, a więc brak energii elektrycznej. Taka sytuacja stawia nas na baczność, ponieważ nasza cywilizacja zatrzymuje się w miejscu. A jeśli to trwa dłużej, wówczas każdy kolejny dzień wręcz cofa nas w rozwoju o dekady. Wielodniowy brak energii elektrycznej rodzi też nieoczekiwany skutek, jakim jest ogrom czasu, którym dysponujemy i którego już nie może nam zagospodarować ani internet, ani też telewizja. Jedyne co nam zostaje to my sami i towarzystwo osób wokół nas.
Wiemy już, że mamy potworne problemy w tworzeniu relacji – o tym trąbią od dawna wszystkie media oraz świat naukowców, a przecież w opisanej przed chwilą sytuacji to właśnie te umiejętności mogą zagospodarować nam czas czy też wręcz zadecydować o naszym przetrwaniu. Stąd w prepperingu ten nacisk położony na kompetencje społeczne, umiejętność rozmawiania, poznawania drugiego człowieka, wspólnego wykonywania prozaicznych czynności bądź wspólnego relaksowania się poprzez gry i zabawy.
Chciałbym przejść teraz do bardziej technicznych kwestii. Sytuacja totalnego blackoutu, zaniku energii elektrycznej i innych mediów na dłuższy czas ma znacznie inny wymiar dla ludzi żyjących w dużych miastach i metropoliach, niż dla ludzi żyjących na terenach słabo zurbanizowanych. Te środowiska życia są bardzo od siebie odmienne i ich mieszkańcy dysponują odmiennym arsenałem narzędzi i urządzeń mechanicznych. Czy jednak da się wskazać takie, w które powinien się zaopatrzyć zarówno Prepper żyjący w Warszawie jak i mieszkaniec małej wioski na Podhalu?
P.Cz.: To ciekawe pytanie. Jeśli chodzi o narzędzia, to wszelkie elektryczne odpadają, zatem musimy się skupić na narzędziach czy szerzej ujmując sprawę wszelkich urządzeniach ręcznych. Pierwszym wyborem jest nóż, najlepiej jeśli jest to model traperski. Warto mieć też zestaw klasycznych kluczy płasko-oczkowych, kluczy imbusowych i kilku rodzajów wkrętaków, ponieważ prędzej czy później konieczne będzie rozmontowanie jakiegoś urządzenia by wydobyć z niego potrzebne w danym momencie elementy. Przyda się też zwykła piła do cięcia drewna, jak też młotek i siekierka, bądź ręczna wiertarka z kompletem wierteł. Istotne są też źródła światła, dlatego oprócz zapalniczek bądź zapałek przydałoby się posiadać staromodną latarkę na korbkę, z mechanizmem dynama, bądź obozową lampę LED z panelem solarnym, który za dnia może ładować jej wewnętrzny akumulator. Nie można też zapominać o transporcie, a więc na przykład o zwykłym rowerze. Tą listę można by jeszcze nieco poszerzyć, ale myślę, że powyższy zestaw jest już i tak wystarczająco bogaty i uniwersalny, by pomóc przetrwać kryzys zarówno ludziom w miastach, jak i tym na wsiach.
Chciałem teraz przejść do założonej przez Ciebie fundacji „Polish Preppers Network”. Jakie są cele jej działalności, co fundacja robi obecnie i jak prezentują się jej dotychczasowe osiągnięcia?
P.Cz.: U samej podstawy działalności mojej fundacji leży chęć rozpropagowania idei prepperingu, dotarcia do jak najszerszego grona ludzi, którzy są w stanie zrozumieć mój przekaz. Jednak cele i zadania postawione dziś przed fundacją są znacznie szersze i cały czas delikatnie ewoluują.
Współpracujemy zatem m.in. z Federacją Polskich Banków Żywności i te działania, oprócz tego, że same w sobie przynoszą dużo dobra, to dodatkowo windują preppering w zupełnie inną strefę postrzegania. Chodzi o to, żeby prepper nie był odbierany jak ktoś, kto sobie samemu radzi dzięki temu, że umie wiele rzeczy i ma swój zapas konserw, lecz jak osoba wrażliwa, która ma też w sobie chęć niesienia pomocy tym, którym się mniej w życiu poszczęściło.
Inną platformą na której fundacja działa, jest włączanie ludzi z różnych powodów wykluczonych z lokalnych społeczności, na powrót do kontaktu z ludźmi – w tym przypadku ze społecznością prepperingową. Jest tu więc wątek resocjalizacyjny i mówiąc to mam na myśli między innymi osoby niepełnosprawne, które dzięki działaniom naszej fundacji odkrywają, że można doskonale spędzić czas w lesie przebywając z namiocie, leżąc na hamaku, gotując sobie samemu w garnku na żywym ogniu zupę i obcując z ludźmi kochającymi preppering.
Ponadto w ostatnich latach fundacja mocno skręciła w kierunku edukacyjnym, czego przejawem jest oferta skierowana do szkół i prywatnie organizujących się grup. Prowadzimy warsztaty w szkołach, organizujemy wyprawy i wycieczki lub pikniki, ale też kilkudniowe pobyty na naszej wyspie w Łajsach, zaledwie 20 kilometrów od Olsztyna. Podczas takich wypraw uczymy podstawowych czynności, takich jak rozkładanie namiotu, budowa szałasu, rąbanie drewna, rozpalanie ognia, przyrządzanie na nim posiłków, ale też uwrażliwiamy uczestników na przyrodę i uczymy współpracy grupowej, w której zadania są podzielone pomiędzy wszystkich uczestników.
Czego byś życzył sobie i swojej fundacji w najbliższych latach?
P.Cz.: Patrząc na fantastyczne wręcz efekty opisanych przed chwilą działań edukacyjnych, wiem już dziś, że przez najbliższe lata będę te je jeszcze bardziej intensyfikować i poszerzać, dlatego życzyłbym sobie i fundacji, żeby te wysiłki spowodowały coraz bardziej masowy powrót młodych ludzi do kontaktu z naturą oraz by w te działania wpisały się jeszcze inne organizacje. Moim gorącym życzeniem jest też powrót ludzi do spotykania się i spędzania czasu razem gdzieś nad rzeką, jeziorem lub w lesie, kiedy to wszyscy patrzą sobie w twarz podczas rozmowy, bawią się razem, a nie każdy osobno, tworzą więzi, współpracują i razem rozwiązują problemy zdobywając w ten sposób praktyczną zaradność życiową.
Jeśli za wiele lat okaże się, że działania mojej fundacji skutecznie wyniosły preppering na społeczno-intelektualny poziom i zmieniły postrzeganie promowanych przeze mnie idei, wówczas uznam, że moje życzenia się spełniają.
Fantastyczne podsumowanie! Bardzo Ci dziękuję Piotrze za rozmowę i w imieniu redakcji życzę, by te plany udało się zrealizować. Jeszcze raz dziękuję.
P.Cz.: Ja również dziękuję, pozdrawiając redakcję, czytelników i zapraszając wszystkich chętnych na stronę www.preppersi.pl oraz na platformę Facebook, gdzie pod adresami https://www.facebook.com/fundacjapreppersi oraz https://www.facebook.com/preppersi.polska można dowiedzieć się więcej o idei prepperingu i o samej fundacji. Natomiast osoby chcące wesprzeć działalność fundacji mogą skorzystać z następującego numeru konta bankowego: 85 1090 2590 0000 0001 4786 5364.