Nowość

Elektronarzędzia Stalco – zaskoczenie tylko na plus

Znacie to uczucie, kiedy kupujecie nowe narzędzia i już nie możecie doczekać się kiedy je wypróbujecie? Ja znam aż za dobrze. Tym razem nie było to jedno urządzenie, a aż sześć. Ciekawość mocno podsycał fakt, że nie znałem marki Stalco i sam nie wiedziałem czego mam się spodziewać.

No dobra z tym nie znałem jednak trochę przegiąłem – od dwóch lat praktycznie nie kupuje innego obuwia roboczego niż Stalco – i chodzi mi się w tych butach naprawdę dobrze, mam kilka par zarówno letnich jak i zimowych i charakteryzuje je bardzo rozsądny stosunek jakości do ceny. Dodatkowo w jednym ze sklepów w którym się zaopatruje oprócz odzieży jest też spory wybór narzędzi ręcznych i tych również pojawia się u mnie coraz więcej. Mimo to nie znałem elektronarzędzi Stalco – widziałem je tylko na zdjęciach, a w wymienionym wcześniej sklepie nie było ich w ofercie. Sami wiecie jak to jest ze zdjęciami – na nich wszystko wygląda dobrze, graficy robią swoje i często niewiele ma to wspólnego z rzeczywistością. W internecie brakuje rzetelnych materiałów odnośnie produktów marki, jest kilka pojedynczych filmów i nie znalazłem żadnego niezależnego materiału o ich elektronarzędziach. Kiedy w mojej ręce pojawiły się już same narzędzia, to przeżyłem pierwszy szok – grafik nie miał zbyt wiele roboty ze zdjęciami – wyciął tło i do katalogu. To taki pozytywny szczegół, który już na początku spowodował, że do narzędzi byłem pozytywnie nastawiony. Każde następne użycie i każdy kolejny kontakt z nimi powodował, że moje mieszane uczucia przerodziły się w stan, w którym śmiało mogę powiedzieć, że zostałem fanem marki. Dlatego chciałbym wam o nich powiedzieć nieco więcej..

Oczywiście narzędzia były dobrane pod konkretne zadania, które miałem do wykonania – tak żeby mogły przejść testy w boju. Na pierwszy ogień poszło kilka mniejszych i większych instalacji, które wymagały ode mnie rozłożenia przewodów w trasach kablowych. Potrzebowałem trzech rzeczy: niezbyt dużej wkrętarki, szlifierki kątowej i wiertarki udarowej. Zacznijmy od wiertarki, a właściwie młotowiertarki akumulatorowej RHS20-18 BL. No właśnie akumulatorowej, piękna sprawa, zresztą chyba do tego nie muszę nikogo przekonywać. Brak przewodu w momencie, w którym czekał mnie parking podziemny i praca na drabinie, a także sporo wiercenia na klatkach schodowy – cudowna rzecz, bez ciągania kilometrów przedłużaczy. Dodatkowo w zestawie miałem dwa akumulatory 4 Ah. Oczywiście podchodziłem do tematu dość sceptycznie, bo wiertarka waży niezbyt dużo, żeby nie powiedzieć, że jest lekka. Miałem do zrobienia sporo otworów na dodatek w twardym betonie, a żelbet z wielkiej płyty w którym działałem na klatkach wymagają dobrego sprzętu. Moje obawy okazały się bezpodstawne, otwory 8 i 10 mm, które robiłem w dużych ilościach pod podpory do tras i pod listwy szły jak w masło, a baterie wystarczały na sporo pracy. Porównałem ją z innymi podobnymi wiertarkami akumulatorowymi które mam i powiem uczciwie – ta wygrała możliwościami. Nie jest to narzędzie do wiercenia mega dużych otworów, ale jako właśnie wiertarka montażowa – super sprawa.

Trasy kablowe są stalowe i wymagają sporo docinek zwłaszcza gdy używamy rozgałęzień i spadków do mijania np. belek nośnych. Miałem do powieszenia i poskręcania kilka paczek. Kiedy wywierciłem już wszystkie otwory pod wsporniki i sprawdziłem czy wszystko jest wypoziomowane przyszedł czas na rozkładanie tras. Potrzebne były dwa narzędzia: szlifierka kątowa do szybkiego docinania odpowiednich odcinków i wkrętarka do szybkiego skręcania wszystkich połączeń i oraz skręcania tras ze wspornikami. Tutaj przydała się akumulatorowa szlifierka kątowa AGS20-125BL. Tu również mieliśmy w zestawie dwa akumulatory po 4h. Pierwsze wzięcie do ręki i już wiedziałem, że będzie tym pracować dobrze pracować. Dość smukła budowa, wyważenie to zdecydowane pierwsze wrażenie ze stycznością z tym modelem. Spojrzałem na włącznik i mówię lipa, nie cierpię tego typu włączników, zacinają się i ciężko się je obsługuje. Pomyśleć to jedno, a życie jak zawsze weryfikuje. Nie wszystko wygląda tak jak nam się wydaje. Dlatego właśnie warto testować produkty, a nie tylko żyć w przeświadczeniu, że “mi się wydaje”. Nasz włącznik miał niewiele wspólnego z tym, co mi się wydawało – chodził płynnie, nie przycinał się, nie zeskakiwał. Nie robił nic czego się po nim spodziewałem. Natomiast robił to, czego należy się spodziewać po włączniku w szlifierce kątowej, po prostu działał tak jak powinien. Generalnie ogólny odbiór szlifierki bardzo pozytywny, zdecydowanie udany produkt.

Trasy skręcamy na śruby z nakrętkami, nie na jakieś tam pchełki, nie drutujemy jak to się czasami widuje, skręcamy tak żeby ciężko to było rozwalić. Do skręcania używałem nasadki i wkrętarki DS20-55BL, wyposażonej dla odmiany w dwa akumulatory 2 Ah. Chwila zabawy sprzęgłem żeby dobrać właściwą moc pracy którą miała wykonać i do roboty. Po kilku przepracowanych dniach generalnie nie mam żadnych uwag. Wszystko działa tak jak powinno. Sprzęgło działa precyzyjnie, waga jest odpowiednia, gabaryty do tego typu prac, które wykonywałem są również ok. Zresztą czego można wymagać od wkrętarki? Ma działać precyzyjnie i być wygodna, bez dorabiania do tego zbędnych teorii. I w tym wypadku tak było – i choćbym szukał na siłę nie bardzo miałem się do czego przyczepić.

Istnieją zlecenia, które bierze się żeby utrzymać warsztat i kupować nowe zabawki 😉 Są też takie które robi się dla przyjemności. Lubię pracować z drewnem, w każdej formie, nie przepadam za pracą w metalu, ale jak trzeba to trzeba. Projekty z drewna paletowego są dość popularne, to stosunkowo tani materiał, który w formie jednorazowej palety możemy często pozyskać za darmo. Oczywiście zdarzało mi się robić palety samemu w momencie kiedy miało to być wykorzystywane w domu, czy tak jak miałem kiedyś okazję robić w restauracyjnym ogródku. Natomiast wszelkiego typu ławki, drewutnie i tego typu projekty robi się głównie z jednorazówek. Wadą projektów paletowych jest to, że jeśli nie jest to euro paleta, albo paleta, którą robimy sami to bardzo często są one robione z kiepskiego materiału, słabo przygotowanego i generalnie niezbyt precyzyjnie zbitego – co jest oczywiście zrozumiałe – to jednorazówka, w domyśle idzie na śmieci, więc nikt nie będzie tu używał laboratoryjnej dokładności. Wiąże się to niestety z tym, że bardzo często musimy iść na wiele ustępstw albo dołożyć sporo pracy, żeby doprowadzić to do jako takiego ładu.

Miałem do wykonania kilka rzeczy z palet: kwietniki, ławki i stoliki. Wiązało się to oczywiście z użyciem odpowiednich narzędzi. Na ławkę trzeba paletę skrócić i to niemal o połowę, najwygodniej i najszybciej użyć do tego wyrzynarki. W ruch poszła JSS20-55BL – w moim wypadku również wyrzynarka akumulatorowa ale w tzw. wersji “golas” czyli bez ładowarki i akumulatorów. Najważniejsze elementy wyrzynarki to sztywna dobrze wykonana gruba stopa, która nie będzie się uginać pod naciskiem, oraz niezawodny mechanizm zapinania ostrza. Ten model ma obie te rzeczy, stopa jest sztywna i się buja, a mechanizm sds trzyma pewnie i obsługuje beznarzędziową wymianę brzeszczotów typu T.

Wykonywane było kilka kwietników typu wiszącego – jednym się to podoba, innym nie, ale to po prostu paleta powieszona lub postawiona, która w nóżkach ma dołożone dodatkowe wkładki z desek, które podtrzymują doniczki. Tu już gra idzie o czas i proste cięcia. Z pomocą przyszła mi pilarka tarczowa CSS20-165BL. Również w wersji bez akumulatorów i ładowarki. Dla mnie w pilarce najważniejsze są luzy na wrzecionie; jeśli takowe się pojawią to można zapomnieć o precyzji cięcia. Oczywiście również stopa musi być sztywna i powinna trzymać wszystkie kąty. Nie miałem tu żadnych niemiłych niespodzianek. Stopa jest sztywna i wszystko działa tak jak powinno. Zabezpieczenie przed przypadkowym uruchomieniem czyli dodatkowy przycisk, który należy nacisnąć/ przesunąć przed uruchomieniem występuje wielu różnych wariantach – tu akurat zastosowano bardzo wygodny i dość szeroki przełącznik, to taki drobiazg który często decyduje o tym czy będziemy korzystać z narzędzia z przyjemność, czy kląć pod nosem przy każdym uruchomieniu.

Jakoś to wszystko musimy jeszcze poskręcać. Konstrukcja ławek i stołów musi być stabilna, nic nie może się uginać ani latać, wszystko musi być bezpieczne. Najczęściej stosuje dość grube i długie wkręty, dlatego potrzebuje stosunkowo mocnej i precyzyjnie pracującej wkrętarki. W tym wypadku w ruch poszła IDS20-75BL, która w komplecie przychodzi do nas z dwoma akumulatorami 4 Ah. Siła i precyzyjnie działające zarówno sprzęgło jak i włącznik, którym regulujemy obroty powoduje, że jest to wymarzone narzędzie do tego typu prac. Jeśli mamy wprawę to możemy precyzyjnie kontrolować pracę narzędzia i dostosować je do każdej długości wkręta.

Chciałbym zakończyć ten artykuł na tym etapie, żeby nie wyszła z tego mała powieść, ale prawda jest taka, że temat nakreśliłem wam dość pobieżnie. Każde z tych narzędzi kwalifikuje się do własnego dedykowanego artykułu, bo byłoby o czym pisać. Dziś chciałem tylko przedstawić wam wstępnie bohaterów ostatnich kilkunastu prac. Miło wspominam ten czas, bez żadnych nieprzyjemnych akcentów ze strony narzędzi do których byłem nie do końca tak pozytywnie nastawiony przed okresem testowym jak jestem teraz, po jego zakończeniu. Wszystkie te narzędzia mają sporo cech wspólnych; porządne wykonanie, ogumowanie we wszystkich tych miejscach, w których powinno to być zrobione. Wszystkie zasilane są jednym wspólnym akumulatorem 20V. Mogę śmiało powiedzieć, że zostawiły po sobie bardzo pozytywna opinię i jedno co mnie cieszy to to, że jest jeszcze kilka narzędzi w ofercie Stalco, których nie miałem jeszcze okazji testować. Już nie mogę się doczekać!

Tagi: