Testujemy

Fein ASB 18 QC Select

Im głębiej wchodzę w system Fein, tym bardziej zastanawia mnie czemu jest tak mało znany i słabo doceniany w kraju nad Wisłą. Ja rozumiem, że wiedza o tym, że właśnie tej marce zawdzięczamy pierwsze elektronarzędzie i początek rozwoju tej dziedziny techniki bez której nadal używalibyśmy świdrów ręcznych, mogła się zatrzeć w pamięci. Szkoda, bo firma od wynalezienia elektrycznej wiertarki ręcznej nie stanęła w miejscu i nadal tworzy rozwiązania do których daleko wielu producentom. Dziś każdy niemal producent ma w swojej ofercie multinarzędzie – które de facto też zawdzięczamy marce Fein.

I tak to się kręci…

W ofercie firmy dostępne są produkty zarówno przewodowe jak i akumulatorowe. Z tym, że  niewielką część stanowią urządzenia na 12V, natomiast baza 18V jest już bardzo rozbudowana. Korzystając z tego, że mój Multimaster miał dwa akumulatory, postanowiłem coś kolejnego dokupić. Zajrzałem do oferty i naprawdę było w czym wybierać, ale tym razem postanowiłem iść trochę na łatwiznę. Najłatwiej jest odnieść się do narzędzia, którego najwięcej egzemplarzy przetestowałem – padło więc na wkrętarkę, a dokładniej na dwubiegową wiertarko-wkrętarkę udarową z silnikiem bezszczotkowym

Sprzęt przychodzi zapakowany w standardową walizkę Fein – dokładnie tą samą którą znacie z artykułu na temat Multimastera, więc nie będę całego opisu powtarzał, wystarczy powiedzieć, że jest naprawdę fajnie i uczciwie wykonana. Pojawienie się kolejnej walizki na warsztacie spowodowało, że jeszcze bardziej brakuje mi możliwości ich spinania. No, skoro mamy już za sobą omówienie wad tego zestawu. Wiem, że się czepiam ale strasznie mi tego brakuje, już tak się przyzwyczaiłem do systemowości, że nie wiem jak wcześniej radziłem sobie bez.

Otwieramy walizkę i wewnątrz tłumów nie ma.

Dlaczego? Zamówiony zestaw to ASB 18 QC Select – który nie ma na wyposażeniu akumulatora i ładowarki. O jednej z najlepiej wykonanych na rynku wytłoczek wewnątrz skrzynki też już wspominałem i im dłużej mam z nimi do czynienia tym bardziej jestem ich fanem. Producent jak zawsze myśli odrobinę do przodu i wytłoczka z materiału przypominającego jakiś rodzaj utwardzanego styropianu ma miejsce zarówno na akumulator jak i ładowarkę, dzięki temu jeśli zabieramy tylko jedną walizkę to i tak mamy szansę na wygodny i bezpieczny transport niezbędnych akcesoriów. Oczywiście również tutaj znajduje się tworzywowe pudełko na akcesoria, dzięki temu, że wyposażone jest ono w klapkę, nie ma możliwości żeby coś się nam rozsypało. Niezależnie od tego czy będzie to garść bitów czy cokolwiek innego niezbędnego nam do danej pracy. Strasznie mi się to podoba – i uważam, że powinno być to standardem tak samo jak inne rozwiązania które serwuje nam Fein stają się coraz częściej standardem na całym rynku. Jeśli chodzi o inne rzeczy które od tej marki są kopiowane to na liście każdego innego kopiującego przedsiębiorstwa powinna się obowiązkowo znaleźć pozycja jakości wykonania! Wszystko jest wykonane z dbałością o szczegóły, idealnie spasowane i nie znalazłem żadnego detalu do którego mógłbym się przyczepić. Zestaw który miałem to samo body i przy pierwszym otwarciu walizki moje ręce od razu skierowały się po wkrętarkę. Wyciągamy i już wiemy, że to nie zabawka – sam sprzęt waży 1,3 kg. Jeśli mamy ją w ręku bez ładowarki to ciąży trochę do przodu, po założeniu akumulatora zmienia się wyważenie i jest naprawdę idealnie. Po dłuższej pracy nie odczuwałem dyskomfortu występującego dość często w rozmaitych rozwiązaniach na rynku. Złącze akumulatora to MultiVolt dzięki czemu możemy zastosować tu zarówno akumulatory 12V jak i 18V i kompatybilna jest z akumulatorami litowo-jonowymi i litowo-jonowymi HighPower. Stan naładowania szczytujemy bezpośrednio z akumulatora, a dzięki technologii Fein SafetyCell która chroni zarówno akumulator jak i urządzenie przed przeciążeniem, przegrzaniem i maksymalnym rozładowaniem nasze baterie pozostaną dłużej w dobrej kondycji. Dla podwyższenia bezpieczeństwa pracy z narzędziem wyposażone jest ono dodatkowo w elektroniczną ochronę przed przeciążeniem, hamulec i zabezpieczenie przed ponownym uruchomieniem.

Jak to działa?

Bezszczotkowy silnik Fein PowerDrive o podwyższonej o 30% sprawności naprawdę robi robotę, a przekładnia jest dwubiegowa. Idąc od dołu mamy w przedniej części diodę doświetlającą miejsce pracy, zlokalizowana jest tuż nad baterią i zasłonięta jest ciekawie wyglądającym kołnierzem – który mimo dość ostrego światła nie razi w oczy kiedy pracujemy ze sprzętem na wysokości głowy. W tylnej części znajduje się gwint do założenia dodatkowych akcesoriów w postaci uchwytu do zawieszania wraz z magnetycznym uchwytem na bity. Wiecie, że nie przepadam za haczykami, ale ten został założony, działa naprawdę fajnie i nie przeszkadza. Standardowo uchwyty te montowane są z boku narzędzia i ten też jest z boku, ale montowany jest z tyłu. Haczyk obudowany jest tworzywem w którym jest magnes, dzięki temu mamy gdzie odłożyć dodatkowe bity. Zarówno włącznik jak i przełącznik obrotów lewo prawo są w miejscu standardowym i palec sam trafia w określone miejsce, mimo że to nowa wkrętarka to nie musiałem się przyzwyczajać do żadnych nowych rzeczy. W górnej części mamy przełącznik biegów i w zależności od ustawienia mamy prędkość obrotową biegu jałowego 450 obr/min lub 2000 obr/min, natomiast maksymalny moment obrotowy to 60 nm dla materiału twardego i 32nm dla materiału miękkiego. W przedniej części mamy dwa pokrętła – jedno trzypozycyjne: wkręcanie, wiercenie i wiercenie z udarem – ilość udarów to odpowiednio 7360 obr/min dla pierwszego biegu i 32000 obr/min dla drugiego.  Natomiast drugi pierścień ma 22 pozycje tzw. Sprzęgła. Oczywiście moment obrotowy ustawiany jest mechanicznie.

Ostatnią rzeczą która została nam do omówienia jest uchwyt wiertarski zwany potocznie „futerkiem” który producent określa jako QuickIn. Ten dostarczony w komplecie jest metalowy i ma szczęki zaciskowe wykonane z węglików spiekanych oraz wysokie siły mocowania. Obsługuje akcesoria w zakresie od 1,5mm do 13mm. Dlaczego mówię ten dostarczony w zestawie? Ponieważ w ofercie znajduje się wiele rozwiązań kompatybilnych z tym standardem między innymi uchwyty na bity czy nasadki oraz nasadka kątowa. Nasadki wymienia się poprzez odciągnięcie pomarańczowego pierścienia, w trzpieniu mocującym jest oczywiście miejsce na bit – dzięki temu możemy założyć bit i na to głowice np. z wiertłem i jednym sprzętem szybko wiercić otwory – ściągnąć główkę i wkręcić w ten otwór wkręta – całość trwa kilka sekund i oszczędza i czas i miejsce bo dwa zadania możemy wykonać jednym urządzeniem. Nie jest to rozwiązanie nowe, ale nie oszukujmy się tylko w tej klasie sprzętu ma ono sens, bo uchwyt wiertarski nie dostanie po kilku dniach luzów i za każdym razem będziemy mieli tą samą jakość otworów, w tańszych rozwiązaniach konkurencji dość szybko pojawiają się bicia.

Jeśli chodzi o zakres średnic dla wiercenia w odpowiednich materiałach to sprawdziłem to co napisał producent i jest to praktycznie zgodne ze specyfikacją. Jedyne czego nie sprawdziłem to gwintowania. A mamy tu:

– dla stali – średnica 13mm

– dla drewna 50mm

– dla betonu 13mm

– Gwintowanie M10

Podsumowując

Zaskakująco dobrze spisywał mi się ten sprzęt. Narzędziem pracuje się super, jest wygodne i świetnie wyważone. Oczywiście po okresie testowym standardowo zdemontowałem uchwyt do zawieszania i teraz używam bez – zwyczajnie ich nie lubię, ale to moja indywidualna przypadłość w żadnym stopniu nie wynikająca z jakości tego uchwytu. Jeśli chodzi o stal i drewno radzi sobie naprawdę dobrze. W drewnie stosowałem nawet większe średnice niż zalecane- tylko nie mówcie nikomu 😉  i nie róbcie tego w domu, bez sensu jest zbytnio przeciążać sprzęt. Największym zaskoczeniem był dla mnie beton, może nie zastąpi to klasycznej wiertarki udarowej, ale w awaryjnych sytuacjach spokojnie da sobie radę, w twardym betonie wierci się dość powoli ale skutecznie. Całość warta jest każdej złotówki i już powoli rozglądam się co by tu wam nowego pokazać z tego pomarańczowego świata. Im bardziej w ten świat wchodzę, tym bardziej jestem pewien, że wy też powinniście go lepiej poznać!