Testujemy

Testujemy – Akumulatorowa młotowiertarka Hikoki DH18DPC WPZ

Kiedyś myślałem,  że wiertarka akumulatorowa to przerost formy nad treścią i naprawdę nie da się zrobić dobrego narzędzia na akumulator. Oczywiście wynikało to z wielu rzeczy – możliwości dostępnych wtedy akumulatorów, technologii stosowanych przy budowie elektronarzędzi oraz mojej ignorancji. Lata mijały i sytuacja powoli się poprawiała, typowe wiertarki akumulatorowe stawały się coraz lepsze, a nawet wiertarko-wkrętarki powoli zyskiwały udar który rzeczywiście zaczął sobie w miarę radzić. Jednak ja zdania nie zmieniałem, nadal uważałem, że są  to sprzęty dobre, ale nie do każdej pracy i jednak nic nie zastąpi wiertarki przewodowej. Ostatnie kilka lat przyniosło jednak sporo zmian – pojawiają się coraz lepsze rozwiązania i powoli zacząłem oswajać się z myślą, że jestem ignorantem i jednak da się dobrze pracować wiertarką typowo akumulatorową.

Pierwsze wrażenia

Kilka miesięcy temu w moje ręce trafiło Hikoki DH18DPC w wersji WUZ, czyli w zestawie zawierającym dwa akumulatory 5 Ah, ładowarkę oraz zestaw odpylający. Wszystko mieści się w dwóch systainerach i może od nich zacznę, bo mimo że to standard Tanos, to mam wrażenie (pomimo całego mojego szacunku dla konkurencyjnych marek) że to Hikoki najbardziej przykłada się do jakości wykonania skrzynek. Mam je od zawsze i z żadną nigdy nic się nie stało, podczas gdy z konkurencyjnej marki żadna nie przetrwała próby czasu – a uwierzcie mi, że ja naprawdę dbam o narzędzia.  Według mnie systainery Hikoki są dużo bardziej pancerne niż ich bracia w innej kolorystyce. W zestawie mamy jeszcze rączkę albo jak kto woli uchwyt boczny i ogranicznik wiercenia – i o nich nie powiem wam zbyt wiele poza tym że są. Generalnie poza wierceniem koronami nie używam uchwytu, nauczyłem się pracować bez i nie czułem potrzeby jego założenia. Zdecydowałem się na ten zestaw, mimo że Hikoki ma w swojej ofercie nieco mniejszą, ale również bardzo dobrą wiertarkę, ponieważ zależało mi na odpylaniu. Nie ukrywam też, że jestem bardzo mocno przyzwyczajony do tego kształtu urządzenia i sama praca nim nie powodowała dyskomfortu wynikającego z przestawienia się na nowe urządzenie. Dla mnie jest ona na tyle zbliżona do mojego DH26PC, że przy pracy na drabinie wielokrotnie łapałem się na tym że rozglądam się czy wystarczy mi przewodu.  Wiertarka z akumulatorem waży 3,5 kg natomiast z założonym odpylaczem 4,6 kg.

Jak to ugryźć? Czyli testy w warsztacie

Jestem w trakcie przebudowy warsztatów i powiem wam szczerze, że z miejsca nie zgadzam się z jedną rzeczą – producent napisał, że akumulator wystarczy na wywiercenie 73 otworów fi 12 o głębokości 40 mm. To nie prawda, bo jednego dnia wieszałem panele na ścianach co prawda nie fi 12 a 8mm ale zużyłem niecałe 400 kołków i wystarczyły mi na to dwa akumulatory, jednak drugi nie został wyczerpany do końca – a ściany są żelbetonowe więc wymagające dużo więcej niż ściany ceglane. Przy akumulatorach należy pamiętać, że w zestawie mamy dwa akumulatory 18V, ale urządzenie możemy również zasilić z akumulatorów Multivolt. Reasumując – jestem bardzo zadowolony z czasu pracy na akumulatorze. Przejdźmy do silnika. Mamy tu urządzenie wyposażone w silnik bezszczotkowy z energią udaru 3,2 J – nie odczułem różnicy pomiędzy tym sprzętem, a wersją przewodową. Zarówno jakość pracy jak i szybkość wiercenia są bardzo zbliżone, żeby nie powiedzieć, że praktycznie takie same. Mam inną wiertarkę z udarem – również z energią 3,2 J i tam w tej samej ścianie siedzisz i rzeźbisz, bo to nie jest praca, a żmudne oczekiwanie na to kiedy dojdziesz do odpowiedniej głębokości – z DHP18DPC to jest moment – niby to samo, a różnica drastyczna. Urządzenie ma standardowy pistoletowy kształt i wyposażone jest w trzy tryby; wiercenie, wiercenie z udarem i podkuwanie. Jeśli chodzi o podkuwanie to uważam że gdzieś tam jakiś kawałek można, ale większe powierzchnie, to jednak sugeruję użyć typowego młota, bo szkoda sprzętu na skuwanie nim całej łazienki. Uchwyt mocujący jest w standardzie SDS-plus. Maksymalne średnice wiercenia dla tego sprzętu to 26 mm w betonie bez odpylania, natomiast z odpylaniem maksymalnie 20 mm. W metalu możemy maksymalnie użyć średnicy 13 mm, a w drewnie 27 mm. Sprawdziłem, i w stali 13 mm poszło bez problemu, natomiast jeśli chodzi o drewno nie miałem 27 mm, ale miałem 32 mm zarówno w sedniku jak i w wiertle krętym i naprawdę bez większych problemów dawało sobie  radę, ale musimy pamiętać o tym, że jednak jest to przeciążenie urządzenia. Te limity nie wynikają z możliwości sprzętu, bo te są dużo większe, one wynikają ze zużywalności sprzętu pod zbyt dużym obciążeniem.  Próby w betonie: największą średnicą jaką wierciłem to 18 mm i też nie miałem żadnych problemów. Bardzo dużo wierciłem w żelbecie i zajechałem kilka wierteł 6 i 8 mm, a sprzęt nawet zbytnio się nie nagrzał. Jeśli chodzi o resztę budowy wszystko jest naprawdę standardowe – położenie wszystkich elementów jest takie samo jak w innych urządzeniach. Mamy jedynie zmienioną końcówkę uchwytu, w miejscu w którym normalnie mamy kabel jest montaż baterii – i co ciekawe baterię wpinamy odwrotnie niż normalnie – od tyłu urządzenia – dzięki czemu nie ma problemu z jej wymianą przy założonym odciągu. Pod rękojeścią znajduje się dioda doświetlająca, ale przydaje się ona jedynie kiedy pracujemy bez odpylania, gdy mam je założone to ją zasłaniamy. Dodatkowo nasze urządzenie wyposażone jest w system RFC – Reactive Force Control – który chroni urządzenie przed przeciążeniem. Bardzo fajną opcją jest też system łagodnego rozruch, dzięki któremu mamy zwiększoną precyzję wiercenia, co naprawdę poprawia kontrolę nad wierceniem w określonych/zaznaczonych punktach.

Jakie dodatkowe możliwości daje nam HIKOKI?

Zostały nam jeszcze dwie ważne funkcje. Ostatnia opcja urządzenia o której nie wspomniałem to Auto Stop. Czym jest nasz Auto Stop? Otóż możemy „zaprogramować” w wiertarce czas pracy. O co chodzi? Wyobraźmy sobie kołek 10×80 – miałem do zrobienia ponad 50 takich otworów. Uruchamiamy przyciskiem funkcję uczenia – wiercimy otwór i zapisujemy – również przyciskiem. Teraz podczas każdego następnego otworu urządzenie zatrzyma się po takim samym czasie jaki mu zapisaliśmy – i tu ważna uwaga, sprawdzi się to tylko w momencie jeśli będziemy pracować dociskając urządzenie mniej-więcej z taką samą prędkością – wtedy wszystkie otwory wyjdą nam idealnie. W przeciwnym wypadku nie będzie to miało większego odniesienia do głębokości, ale naprawdę dość szybko można się do tego przyzwyczaić. Drugą ciekawą sprawą jest to, że w wypadku kiedy skończy nam się bateria i wymienimy ją na drugą, nie musimy urządzenia uczyć po raz drugi, ponieważ nasz zapis został w pamięci – u konkurencji po wypięciu akumulatora musimy to zrobić ponownie. Nasze dane zostaną w pamięci dopóki ich nie skasujemy. Oczywiste jest, że sens stosowania tego rozwiązania jest tylko wtedy, kiedy mamy do wykonania dużo powtarzalnych wierceń pod jeden rodzaj kołka.

Wygoda pracy bez pyłu? Oczywiście!

Ostatnią rzeczą jest odsys pyłu, czyli nasz odpylacz cyklonowy. Do tej pory używałem przystawek do odkurzacza które przysysały się do ściany i trzeba je było za każdym razem przestawiać. Teraz działa to o wiele lepiej, za każdym razem kiedy potrzebujemy korzystać z odsysania pyłu działa to naprawdę dużo wygodniej i pracuje się dużo szybciej. Skuteczności nie mam nic do zarzucenia, ale należy pamiętać o tym, że jeśli to ma być skuteczne musimy wyciągać wiertło z wierconego otworu na włączonym silniku. Jeśli zrobimy to na wyłączonym silniku to wyciągniemy wiertłem pył który został w otworze przez co i tak nabrudzimy. Czy to działa? Tak, działa świetnie i czasami na białej ścianie widać było delikatne kółko od ceglanego pyłu, wielokrotnie przyklejałem woreczek pod otworem, żeby sprawdzić czy wszystko jest dobrze zebrane i nic nie wypada – nie ma takiej opcji! Zbiór jest bardzo dokładny i naprawdę jeśli zastosujemy powyższą uwagę to nic nam nie wypadnie. Podoba mi się montaż odciągu, który jest całkowicie beznarzędziowy. Odpinamy od odpylacza stopkę którą wpinamy w wiertarkę i do niej wsuwamy resztę urządzenia. Usuwanie pyłu następuje poprzez przystawkę – w jej przedniej części znajduje się stopa którą dociskamy do ściany i przez nią przechodzi wiertło. Całość pyłu który jest wciągany do przystawki przechodzi przez cyklon i zostaje w zbiorniku. Powietrze przechodzi przez filtr HEPA i dostaje się bezpośrednio do wiertarki. Pojemność zbiornika to 0,6 litra i kilka razy zapełniłem go niemal do pełna, ale urządzenie zaczyna ważyć wtedy już dość sporo. Opróżnianie go odbywa się również szybko i beznarzędziowo. Część która porusza się wewnątrz naszej przystawki wyposażona jest w dodatkowe ząbki po których porusza się dodatkowy ogranicznik, pozwalający na kontrolowanie głębokości wiercenia bez naszego systemu Auto Stop czy załączonego ogranicznika – co daje nam w sumie trzy możliwości kontroli głębokości wiercenia.

Jak oceniam wiertarkę?

Moim zdaniem to był bardzo udany zakup. Nie ukrywam, że ciężko mi się było przekonać w tym konkretnym przypadku do przejścia w 100% na opcję akumulatorową, ale całość sprawdza się naprawdę znakomicie. Dzięki zastosowanej kombinacji technologii uważam, że urządzenie wykonane jest bardzo dobrze i wyposażone na tyle na ile jest to możliwe, nic nie jest przekombinowane ani zrobione na wyrost. Dla mnie to produkt warty uwagi i mimo że dostał mocno w kość to jestem z niego mega zadowolony. Jest to urządzenie które jak raz dostaniesz w swoje ręce, to ciężko się z nim rozstać. Ja miałem okazję pierwszy raz wypróbować je na pokazach organizowanych przez markę Hikoki i już nie mogłem się doczekać kiedy zagości u mnie na stałe. Teraz niezależnie czy w ścianie czy w suficie mam szybkie i czyste wiercenia bez zbędnego rozkładania przewodów.

Tagi: ,