Testujemy

Lamigo mój amigo… laser liniowy Lamigo Cross 3.2

W życiu najważniejsze to trzymać poziom, czasami również dobrze móc utrzymać pion. Oczywiście żarty żartami, ale bez odpowiedniego sprzętu pomiarowego praca bywa uciążliwa. Lasery liniowe odkryłem dość późno. Tłumaczyłem sobie, że to zbędny gadżet, ale prawda była tak, że długo nie było mnie na nie stać. Pierwsze kilka lat mojej pracy zawodowej były to głównie instalacje: elektryka, monitoring, telefony, sieci komputerowe, słowem kilometry przewodów, głównie w listwach albo w rurkach i tutaj zupełnie wystarczała mi poziomica laserowa. No dobrze, musiałem się wspomagać zwykłymi poziomicami, sznurami traserskimi, pionami i faktycznie trwało to dość długo i miejscami było uciążliwe. Otaczająca rzeczywistość była jednak nieco inna niż teraz. Człowiek miał inne priorytety i potrzeby. Na rynku mieliśmy dostępnych kilka rozwiązań, ale były one bardzo drogie i praktycznie niedostępne dla większości osób, nie było ich widać na budowach. Zmiana mojego podejścia nastąpiła około 10 lat temu. Dostałem poziomicę do układania glazury i urzekło mnie, jak ona ułatwiała pracę i pozwalała na utrzymanie kątów. Pierwszym moim laserem był podstawowy laser krzyżowy. Pierwszy laser 360 stopni pojawił się u mnie stosunkowo niedawno, z 5 lat temu…

Czas leci, technologie się zmieniają, są udoskonalane i rozbudowywane, ale przede wszystkim mnogość i dostępność towaru na sklepowych półkach jest tak duża, że naprawdę ciężko jest się na coś zdecydować… Wiem co mówię, bo niedawno sam stanąłem przed takim dylematem. Ostatecznie wybrałem laser liniowy Lamigo Cross 3.2. Moje założenia były proste. Potrzebowałem lasera 360 stopni do bardzo ogólnych prac wewnątrz budynków, który nie zabije mnie cenowo i będzie mobilny, czyli z własnym źródłem zasilania. Zależało mi na bateriach, a nie na akumulatorze. Zaletą akumulatora jest to, że możesz go naładować i pracować dalej, ale na ogół w zestawie jest tylko jeden akumulator… i tutaj zaczynają się problemy… dość często jest problem z dokupieniem drugiego akumulatora, a w niektórych urządzeniach nie da się pracować w czasie ładowania. Urządzenie na baterie pozwala na szybką wymianę i powrót do dalszej pracy. 

Ponieważ urządzenie miało służyć do pracy wewnątrz budynków to w zupełności wystarczająca była dla mnie czerwona wiązka.

Urządzenie zapakowane jest w małą i bardzo kompaktową, fajnie wykonaną czarną walizkę, z wytłoczką z pianki, która dobrze stabilizuje i zabezpiecza laser. Wadą, czy może raczej nietypowym, odmiennym w stosunku do konkurencyjnych firm rozwiązaniem są zapięcia, które w Lamigo zlokalizowane są po bokach, ale na szczęście w kolorze żółtym, więc dłonie intuicyjnie wędrują w ich kierunku.

Podstawą całego zestawu jest nasz laser. Ma on bardzo kompaktowe wymiary – 121 x 116 x 75 mm Waży 540 gramów i ma odporność na pył i wodę w klasie IP54. Laser zasilają 4 baterie AA. Producent deklaruje, że na takim zestawie będzie on pracował 22 godziny. Czy tak jest? Nie wiem, nie sprawdzałem, bo ciężko pamiętać o zliczaniu czasu w trakcie pracy, ale wiem jedno – baterie wystarczają na większość dnia. 

Urządzenie wyposażone jest w światło koloru czerwonego i długości fali 660 nm. Zasięg wiązki wewnątrz budynku to 20 metrów – tak deklaruje producent. Podczas pierwszych testów udało się osiągnąć nieco lepsze wyniki, bo spokojnie było go widać z 22 metrów i było to największe pomieszczenie w jakim miałem okazję z nim pracować. Według producenta zasięg z użyciem detektora wynosi 60 metrów. Lamigo ma swoje detektory w ofercie, ale z nimi nie miałem do czynienia. Dokładność linii poziomej wynosi +/- 2 mm na 10 metrach natomiast zakres samopoziomowania wynosi plus minus 3,5 stopnia. Laser wyposażony jest w gniazdo statywowe ¼ cala.

W zestawie oprócz samego urządzenia otrzymujemy dwuczęściowy uchwyt ścienny z regulacją wysokości, który wyposażony jest w bardzo silne magnesy umożliwiające pracę/montaż na profilach i elementach metalowych. Mamy również czerwoną tarczkę celowniczą ułatwiającą prace na większych odległościach. Jest też pierwszy, startowy zestaw baterii AA.

Oprócz wspomnianej wcześniej walizki zawierającej cały zestaw zamówiłem statyw oraz tyczkę. Praca ze statywem jest przyjemnością, a ten od Lamigo jest lekki (wykonany z aluminium), a wszystkie elementy ruchome i blokady pracują sprawnie i nie ma z nimi problemów. Co do tyczki, to sytuacja ma się praktycznie tak samo jak ze statywem, nie ma się do czego przyczepić. Cały system ma także przemyślaną torbę transportową.

Sprzęt został zakupiony pod konkretny zestaw prac. Zająłem się przebudową kilku pomieszczeń w bloku mieszkalnym. Miałem tam do przełożenia instalację elektryczną, która zrobiona była w rurkach oraz montaż dwóch par drzwi. W obu tych przypadkach laser naprawdę ułatwił i przyśpieszył mi pracę. Używałem go także do wykonywania regałów i całej reszty zabudowy magazynowej. Obecnie używany jest przy zabudowie z płyt g-k. Laser posiada trzy wiązki – poziomą w zakresie 360 stopni oraz dwie linie pionowe z kątem 90 stopni pomiędzy nimi. Mamy również kompensator, o którym wspominałem wcześniej i jeśli przekroczymy 3,5 stopnia to linia laserowa zaczyna migać. Stąd wiemy, że nasza linia może nie być pozioma. Mamy kilka trybów pracy i nie zawsze musimy mieć uruchomione wszystkie 3 wiązki – możemy włączyć tylko te, których będziemy używać. Jeśli chcemy na przykład powiesić obrazy na klatce schodowej lub zwyczajnie wyznaczyć spadki możemy zablokować kompensator. Generalnie nie ma tu większej filozofii – urządzenie zostało wybrane pod kątem konkretnych moich potrzeb i spełnia je w 100%. Wykonane jest tak jak być powinno. Odpowiednio zadbane i zabezpieczane przy transporcie służyć będzie przez długie lata…

Tagi: