Mateusz Wudecki
24 września 2021
Duży pieniek o pokaźnej średnicy odpoczywał dłuższy czas i schnął sobie spokojnie. Gdy już swoje prze leżakował został pocięty na plastry grubości około 2 cm w znajomym zakładzie z pilarką taśmową, jednak plastry trafiły na półkę z brakiem pomysłu na wykończenie. Długo nie potrafiłem się za nie zabrać, aż w końcu przyszedł ten (wyczekiwany) dzień. Do głowy wpadł mi pomysł na plaster do serwowania np. deski serów. Ostatnio, odwiedzając wiele miejsc, zauważyłem, że wiele potraw podawanych jest na różnych deskach i deseczkach, ale plaster drewna nadal jest rzadkością, a przecież może być bardzo oryginalną i elegancką ozdobą serwowanych przystawek.
Jak na orzech przystało jest to dość twarde drewno i obróbka nie należy do najłatwiejszych. Na początku z płyty meblowej i kilku wkrętów zmontowałem uchwyt, aby stabilnie zamocować plaster podczas obróbki na stole. W wielu miejscach kora sama odchodziła od plastra, dlatego w pierwszej partii zdecydowałem się na całkowite korowanie, następnie w ruch poszła szlifierka kątowa z dyskiem do papierów ściernych. Zacząłem od gradacji 40 po czym przerzuciłem się na 60, dalej w ruch poszła szlifierka taśmowa z papierem 60 dla wyrównania powierzchni. Po małej przerwie, kiedy pył w warsztacie opadł, zobaczyłem pierwszy pożądany efekt – równa powierzchnia nadająca się do dalszej obróbki. Nie pozostało mi nic więcej jak szlifierka oscylacyjna i przez kolejne gradacje papieru dążyłem do celu. Papier 120 przy tej twardości drewna był wystarczający, aby uzyskać efekt bardzo gładkiej powierzchni. Brzegi plastrów ręcznie przeszlifowałem kawałkiem papieru ściernego, aby dostać się we wszystkie zakamarki i zachować nieregularny kształt na obwodzie. Tak właśnie powstały pierwsze 4 sztuki, jednak jako że apetyt rośnie w miarę jedzenia – przyszła pora na kolejny komplet tym razem już z korą.
Wybrałem plastry, w których trzymała się ona najlepiej, a w miejscach w których widać było, że zaczyna odchodzić zaaplikowałem odpowiednią ilość kleju do drewna i przytrzymałem ściskiem. Kiedy klej wysechł, usunąłem jego naddatki i znów zacząłem cały proces od początku. W tym przypadku ważne było, aby bardzo uważać przy pracy z szlifierką kątową, aby wysokie obroty tarczy nie spowodowały oderwania kory. I tak po kilkudziesięciu minutach kolejny komplet już gotowy czekał na stole.
Do zabezpieczenia drewna użyłem oleju lnianego zakupionego przez internet. Po pierwszej warstwie drewno nabrało intensywnego koloru i ukazała się jego skryta dusza. Olejowanie powtarzałem aż do momentu, kiedy olej przestał wnikać w strukturę drewna. Zależało mi na jak najlepszej impregnacji, ponieważ plastry docelowo mają być narażone na działanie wody podczas mycia, a chcę aby posłużyły jak najdłużej. Gotowy produkt pokazałem rodzinie i znajomym. Reakcja z ich strony była bardzo pozytywna. Niby tylko kawałek drewna, a każdy podziwiał go z zachwytem. Wielu osobom plastry bardzo się spodobały – a więc rozpoczęła się dalsza produkcja.
Plastrów z orzecha włoskiego było tylko kilkanaście więc na ten gatunek drzewa załapało się tylko kilka osób. Aby móc dalej “plastrować” potrzebowałem więcej drewna, na szczęście przypomniałem sobie o sporym kawałku dębiny czekającym na strychu. Co prawda był przeznaczony do toczenia na tokarce, ale w plastrach mógł sprawdzić się równie dobrze. Problem zaczął się w momencie, kiedy zdecydowałem się samemu rozcinać plastry z kłody – długo myślałem jakiej maszyny do tego użyć i tak powstała bardzo prosta – a przy tym spełniająca swoją rolę – przystawka do pilarki łańcuchowej.Dwa blaty meblowe połączone w kąt 90 stopni oraz ruchoma półka na zawiasie pozwalająca na stabilną pracę i ruch pilarki w odpowiedniej pozycji, to sprawiło, że spod piły zaczęły spadać kolejne plastry – jedne mniejsze, a drugie większe cięte w poprzek. Dąb okazał się być jeszcze twardszy, ale nie zniechęciło mnie to do dalszej pracy. Szlifowanie, dopracowanie, olejowanie, jest to trochę praco- i czasochłonne, ale dla końcowego efektu naprawdę warto.
Na początku miałem pomysł, aby zrobić z plastrów deski do serwowania, jednak pomysłowość innych również mnie zainspirowała. Mama używa plastra jako podkładki pod świeczkę zapachową, dla brata wykonałem zestaw podkładek pod kieliszki z drinkami, a znajoma poprosiła mnie o jeden plaster, który obecnie służy jako tło podczas fotografowania jedwabnych gumek do włosów.Bardzo spodobał mi się pomysł plastrów drewna w nietypowych rozwiązaniach. Obecnie miałem okazję pracować na dwóch gatunkach drewna, ale wiem, że na tym się nie skończy, ponieważ jestem na etapie poszukiwania kolejnych kłód różnych gatunków, aby powiększyć swoją kolekcję o nowe wzory usłojenia i indywidualnej barwy dla każdego gatunku.
Teraz sami oglądając kilka zdjęć możecie ocenić jak wam podoba się taki projekt, a może i Wy macie jakiś ciekawy pomysł na wykorzystanie plastra, talerza czy podstawki? Koniecznie dajcie znać w komentarzach ! 🙂