Testujemy

Testujemy elektronarzędzia Scheppach

Scheppach to o wywodzący się z Ichenhausen w południowych Niemczech globalny dostawca urządzeń i narzędzi przeznaczonych do obróbki drewna. Dzięki 80-letniemu doświadczeniu oferuje asortyment ok. 300 modeli dobrze przemyślanych i funkcjonalnych maszyn oraz akcesoriów, które z powodzeniem wykorzystywane są w branży motoryzacyjnej, budowlanej czy remontowej.

Podobno wszystko, co składa się na nasz charakter, wynosimy z rodzinnego domu: nawyki, poglądy, fobie, uzależnienia, graty czy inne sprzęty… Jeśli chodzi o mnie, to raczej dużo z domu nie wynosiłam, za to obecnie, dość dużo przynoszę. Moim jedynym uzależnieniem jest narzędzioholizm, no i może jeszcze słodycze, ale coraz lepiej to kontroluję. W przypadku narzędzioholizmu – moim zdaniem nie ma sensu podejmować z nim walki, warto tylko pilnować budżetu, żeby lodówka nie świeciła pustkami.

Oprócz frajdy, jaką sprawia mi używanie różnych narzędzi i elektronarzędzi, ich użyteczność jest dla mnie równie ważna. Szczerze powiedziawszy, gdybym nie posiadała swojego skromnego parku maszyn, to nie zrobiłabym wokół siebie zbyt wiele. Obecnie w moim posiadaniu jest kilka podstawowych elektronarzędzi takich jak: wkrętarka, szlifierka mimośrodowa, wyrzynarka, mały multitool, opalarka, lampka warsztatowa i oczywiście diax, oraz, co oczywiste może nie jest – frezarka górnowrzecionowa. Praktycznie każdy sprzęt pochodzi od innego producenta, przy zakupie korzystałam z promocji lub opinii znajomych. Oprócz wkrętarki i lampki niestety wszystko jest na smyczy. Aczkolwiek wcale mi to nie przeszkadza, ponieważ jestem z tego pokolenia, w którym w domu z elektronarzędzi była zazwyczaj tylko wiertarka na kablu oraz odkurzacz, którym można było też dmuchać balony. Można powiedzieć, że kable są dla mnie oczywistą kwestią.

Elektronarzędzia Scheppach – wielkie testowanie

Jakiś czas temu otrzymałam do prób i zabawy kilka sprzętów marki Scheppach, co najbardziej istotnie – akumulatorowych! Pewnie domyślacie się, że na wieść o tym fakcie, moje serce zaczęło szybciej bić. Już czułam tą wolność biegania bez stresu, że kabel będzie za krótki, że nie zamknę balkonu i cały syf wleci mi do mieszkania. Albo, że instalacja elektryczna w mieszkaniu nie wytrzyma i wywali mi korki.

Muszę jednak szczerze przyznać, że Scheppach to marka mi nieznana – także zaczęłam o niej trochę czytać. Przyswajanie informacji skończyło się na pierwszym zdaniu – że to marka niemiecka (czego w sumie się domyślałam). Ledwo skończyłam to pierwsze zdanie, moje ręce już odpalały pierwszy z otrzymanych sprzętów. Był to dość późny wieczór i moje dwie córy już powoli się wyciszały przed snem, ale przecież nie zasnęłabym bez szybkiego zapoznania się z zawartością paczki. 

W moje ręce trafiły trzy urządzenia:


Urządzenie wielofunkcyjne CMT200-20ProS

Jako pierwsza wylosowała się szlifierka oscylacyjna delta CMT200-20ProS o kącie oscylacji 3°.  Taką się jeszcze nie bawiłam. Fajna z wyglądu w porównaniu z deltami na kablu, które wyglądają jak żelazko, czyli nie najlepiej mi się kojarzą (bo prasowania unikam jak ognia). 

W pudełku znalazłam też skrobaczkę oraz ostrze z małymi ząbkami i wtedy zrozumiałam, że mam w ręku nie tyle co szlifierkę, co multitoola! <3 Oczywiście bez użycia instrukcji, z niecierpliwością i w pośpiechu wymieniłam „żelazkowy” trójkąt na skrobaczkę. Musiałam zobaczyć, jak to będzie pasowało… Ależ mi się to spodobało! Multitool Scheppach posiada regulację od 1 do 6 (5000-15000 obr./min.). Nieśmiało włączyłam pierwszy bieg i ku mojemu zaskoczeniu usłyszałam tylko drobne brzęczenie. Dziewczyny nawet się nie zorientowały, że mama znów się czymś bawi. Z ciekawości pospiesznie pomijając biegi pośrednie, płynnie przeszłam na szóstkę. No i przyznam, że aż trochę sama podskoczyłam. Miałam wrażenie, że krzyczała! Ale kiedy następnego dnia – już poza domem i w ciągu dnia – wypróbowałam ten „głośny” szósty bieg na metalowych drzwiach, z których postanowiłam zedrzeć starą farbę (a raczej kilka warstw farby), ten szósty bieg spisał się na szóstkę. Wyobraźcie sobie, jaką niespodzianką było znalezienie końcówki do cięcia – co prawda skojarzyła mi się z maszynką do strzyżenia, ale spojrzawszy na mały kawałek OSB stojący nieopodal, w głowie miałam już pomysł, jak można to wypróbować. Przejdźmy zatem do konkretów:

Końcówka – szlifierka

Jak na takie maleństwo, w połączeniu z papierem o gradacji 80 robi niezłą robotę. Oczywiście – wstępną robotę. Jej pierwszą ofiarą, a może raczej pierwszym pacjentem, padły odrapane, brzydkie wycieraczki samochodowe. Kolejne gradacje do 240 szybko zamieniły stare wycieraczki, z odpadającą farbą, w pięknie błyszczące niemalże nówki sztuki, gotowe do malowania. Końcówka szlifierka jest bardzo precyzyjna i dzięki dobrze wyprofilowanej końcówce z mocnym rzepem, dociera do każdego zakamarka – przynajmniej każdego, który musiałam podszlifować. A nie było łatwo. Innym razem musiałam w OSB wyszlifować krawędzie wewnętrzne, wycięte uprzednio końcówką do cięcia. Były to wgłębne łuki zwężające się do niecałego milimetra. I jak Wam się wydaje? Rzep znajduje się na elastycznej gąbce i to właśnie dzięki niej mogłam dotrzeć do krawędzi na samym końcu. Jedynym ograniczeniem była grubość arkusza papieru oraz rzepu. Gąbka elastycznie dopasowała się do krzywizny. Niestety, przy tej obróbce dostała mocno w kość i zaczęłam się zastanawiać, czy można dokupić samą końcówkę z rzepem. Odpowiedź: można, i to w większości marketów budowlanych. Wracając do pracy – pomimo ubytków w gąbce, szlifierka dalej posłusznie pracowała, dając efekt zaskakująco zadowalający. Pierwszy minus, który zauważyłam, to brak odsysania. Niektóre żelazkowe szlifierki i multitoole mają możliwość podłączenia do odkurzacza – tutaj też by się przydało. Drugim minusem, a raczej minusikiem, jest źle wyprofilowane ramię (lub sam akumulator), co utrudnia wykorzystanie całej powierzchni ściernej, ponieważ akumulator zahacza o szlifowane podłoże.

Końcówka – skrobaczka

Tutaj nie będę się zbytnio rozpisywać. Ładnie zdziera na przykład starą farbę z metalowych drzwi, albo stary klej z powierzchni drewnianych. Ale odkryłam, że całą powierzchnią końcówki zdziera tylko farbę łuszczącą się i oddzielającą od blachy. Żeby poskrobać w miejscu bez punktu zaczepienia, lepiej użyć narożnika ze śmiałym ruchem posuwistym. Wtedy nic się jej nie oprze. Szczególnie na 6-tym biegu, ale tutaj już przyda się trochę siły, żeby utrzymać tego potwora w ryzach. 

Końcówka – ostrze

Do obróbki OSB użyłam ostrza z 23 zębami. Oprócz dobrego cięcia, jest też idealna do szczegółowych wykończeń. Nie tylko prostych cięć, wielokątów ale i zwężających się do niecałego milimetra wgłębnych łuków. Podziałka na boku pozwala kontrolować głębokość wcięcia – warto zwrócić na to uwagę, gdyż nie każde ostrze ją posiada.

Można zamontować można wiele różnych ostrzy, m.in. półokrągłe, proste, szerokie, wąskie, z gęstymi lub z rzadkimi zębami, do metalu, drewna, ceramiki, wolframowe, diamentowe, nawet z potrójnym ostrzem do cięcia wykładzin lub papy, do usuwania fug, nawet cięcie drewna z gwoździami ma dedykowaną dla siebie końcówkę. Tak naprawdę o samych końcówkach można by pisać i pisać…. Pewnie jest ich jeszcze wiele więcej i podejrzewam, że to jak z Excelem – zawsze się znajdzie coś, o czym nie wiedziałeś i okazuje się zaskakująco przydatne.

W użytkowaniu multitoola może ograniczyć nas tylko nasza wyobraźnia…

Zauważony minus: trochę niewygodny i toporny sposób montowania końcówek – łatwo sobie przytrzasnąć palucha.

Szlifierka kątowa BCAG125-20ProS

Następnie w obroty poszła szlifierka kątowa 125 mm Model BCAG125-20ProS. Diax, jak diax. Przy zastosowaniu odpowiedniej tarczy tnącej czy szlifującej, poradzi sobie ze wszystkim. Bezszczotkowa,  8500 obr./min., z możliwością zamocowania rączki w trzech różnych pozycjach, posiadająca łagodny rozruch. Minusem jest mało oszczędne wykorzystanie akumulatora. Przy cięższym (takim „Ciężkim” przez duże C) szlifowaniu, akumulator 4.0 wystarcza na niecałą godzinę pracy, ładuje się około dwóch – wnioski nasuwają się same. Podczas cięcia plecówki, trzy arkusze za jednym zamachem stanowią już dla niej zbyt duże wyzwanie. Z dwoma poszło idealnie, a jeden cięła praktycznie sama. Ja wygląda sprawa z płytkami i ceramiką? Niestety, tutaj nie poszalałam, bo miałam pod ręką jedynie płytkę ceramiczną o grubości 8 mm. Szlifierka dała radę, nawet z drobnym łukiem. Z pewnością prowadziłaby się lepiej, gdyby miała regulację obrotów.


Lampa LED CIL270-20ProS 3W

Zarówno podczas pracy z multitoolem jak i szlifierką, towarzyszyła mi czasami lampka ledowa CIL270-20ProS 3W, 300 lumenów – może w porównaniu z innymi lampkami, z jakimi miałam do czynienia, nie jest to zbyt wiele, ale jej zdecydowaną zaletą jest to, że wraz z zużyciem baterii, nie zmniejsza się natężenie światła. Po prostu się wyłącza, a nie szybko traci natężenie światła, jak większość lampek aku, którymi miałam okazję się bawić. Zwykle świecą mniej więcej jak stare, standardowe oświetlenie sufitowe w aucie – jakby tylko majaczyły słabym światłem. Lampka Scheppach na akumulatorze 2.0 świeci około 10 godzin – co uważam za dobry wynik. Zazwyczaj lampek takich używamy w niewielkiej odległości od miejsca, które potrzebujemy oświetlić, ale ja z czystej, niepohamowanej ciekawości, sprawdziłam jak te 300 lumenów przekłada się na intensywność i moc oświetlenia na różnych dystansach.

odległość od oświetlanego
punktu (cm)
natężenie
(lux)
natężenie
(ftc)
20 2361218,3
5060354,2
10013512,1
150625,7
200373,5
250232,4
300141,3
40070,7

Dane wyglądają obiecująco, jednak niektórym niewiele mówią. Żeby Wam to zobrazować – gdybym chciała przy tej lampce poczytać książkę, to w odległości do 3 m, bym się jeszcze odważyła, ale w dalszej, już bym nie zaryzykowała. W miarę dobry komfort czytania oscyluje w odległości do około 1,5m. Ale wróćmy do sedna sprawy, nie jest to przecież lampka nocna czy biurowa (chociaż ja często ją tak wykorzystywałam), a narzędzie, które ma nam rozjaśnić obszar pracy. Odpowiednio ustawiona lub powiększona na pewno będzie lepszym źródłem światła, niż syn, który świeci zawsze nie tam, gdzie trzeba.

Lampka ma główkę z możliwością obrotu o 270° oraz pochylenia o prawie 180°, co daje nam dużo możliwości ustawień, które spełnią nasze oczekiwania. W sytuacji, gdy nie dysponujemy miejscem do odstawienia lampki, to producent wyposażył ją w haczyk. Osobiście jestem zwolenniczką magnesu, ale ten musiałby być bardzo silny, żeby utrzymać lampkę, a głównie jej akumulator. Lampka, sama w sobie jest bardzo lekka. Jednak założenie aku 2.0, a tym bardziej 4.0 lub 5.0 powoduje, że mamy w ręce naprawdę spory kawał lampy. Ale nie ma tego złego… Lekka lampka plus akumulator sprawiają, że lampka jest bardzo stabilna. Na sprytnie chowanym haczyku bez problemu powiesimy lampkę tak, żeby rzucała światło na sprawę, którą chcemy rozwikłać.

Wspólny mianownik w postaci akumulatorów niestety trochę mnie zawiódł. Myślę tutaj głównie o demontażu. Jak na mój gust i niewielkie kobiece dłonie, zatrzask akumulatora mógłby być rozwiązany trochę bardziej ergonomicznie. Biorąc pod uwagę męską dłoń, wielkości bochenka chleba, firma pewnie nawet się nie zastanowiła nad zastosowanym rozwiązaniem. Jeśli jednak ma to być sprzęt dla każdego, to sposób demontażu powinien być taki, żeby nikomu nie sprawiał problemu.

Podsumowanie

Nie mam wątpliwości, że zestaw taki, jak ten, którym miałam okazję się pobawić, z pewnością przyda się każdemu. Może nie jest to sprzęt z górnej półki, ale sprawdził się przy każdym zadaniu. Za tę cenę dostaniemy adekwatne zaawansowanie parametrów sprzętu – czyli „spoko”.

Jak widzicie, moje podejście do zabaw technicznych zdecydowanie nie jest zero-jedynkowe. Nie stwierdzam tylko, że sprzęt robi robotę lub nie. W moim przypadku, oprócz podejścia czysto technicznego i praktycznego, pojawia się również synestezja zmysłów.

Nie wątpię, że z tymi sprzętami można zrobić o wiele więcej, także podzielcie się w komentarzach, do jakich jeszcze prac używacie kątówki i multitoola, bo lampka raczej nie ma zbyt wielu zastosowań. Może na diaxa założyliście jakąś ciekawą tarczę? A może na multitoolu wylądowała końcówka, o której nie wspomniałam? Może jakieś nieszablonowe wykorzystanie? No i przede wszystkim – czy poznaliście już markę Scheppach? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii. 

Materiał powstał we współpracy z firmą LANGE ŁUKASZUK. Narzędzia marki Scheppach oraz pełną ofertę naszego partnera znajdziecie na stronie https://www.langelukaszuk.pl/