Jacek Boborycki
8 grudnia 2021
Fein – sporo z nas nie zdaje sobie sprawy jak wiele zawdzięczamy tej firmie. Polecam zajrzeć w historię firmy, bo to materiał na osobny artykuł i jeśli będziecie zainteresowani to gotowy jestem podjąć się jego napisania. Gdyby nie Fein historia elektronarzędzi mogłaby wyglądać dzisiaj nieco inaczej. Już pod koniec XIX wieku marka wynalazła pierwsze elektronarzędzie – wiertarkę elektryczną, choć jej kształt był zupełnie inny niż znane nam obecnie urządzenia w kształcie pistoletu to i tak stanowiło to wielki krok w historii narzędzi. Na drodze firmy było jeszcze wiele takich kroków milowych, aż pojawiła się piła do gipsu – która nie jest typowym narzędziem budowlanym, ponieważ przeznaczona była do rozcinania opatrunków gipsowych. Mimo że urządzenie miało zastosowanie typowo medyczne to położyło podwaliny pod elektronarzędzia wykorzystujące ruch obrotowo-oscylacyjny. Z czasem powstawały kolejne wyspecjalizowane urządzenia do cięcia i szlifowania na bazie wydłużonego kształtu piły do gipsu – ta rewolucja objęła wiele dziedzin i serię wyspecjalizowanych sprzętów aż pojawiło się multinarzędzie zwane też multitoolem (choć dzisiaj ta nazwa kojarzy się zupełnie z innym sektorem narzędzi), które skupia w sobie możliwości sprzętów, występujących do tej pory osobno, a dzięki specjalnej konstrukcji mocowania osprzętu mogły stać się jednym uniwersalnym narzędziem. Ta rewolucja trwa nadal i na naszych oczach w 2016 marka Fein we współpracy z Bosch wprowadziła na rynek system Starlock będący zupełnie nowym a zarazem lepszym sposobem mocowania osprzętu. Standard ten ma wiele zalet i miejmy nadzieję zagości na stałe we wszystkich multinarzędziach, bo w tej chwili tylko producenci profesjonalni – tacy jak Fein – trzymają standardy i często zdarza się, że osprzęt jest niekompatybilny.
Mało kto zdaje sobie sprawę, że pomarańczowych narzędzi jest wiele i obejmują sprzęty przewodowe oraz akumulatorowe. W rozwiązaniach bateryjnych mamy urządzenia 12V, ale znaczna część asortymentu to jednak urządzenia 18V. Możliwości również jest wiele, mamy sporą różnorodność w asortymencie co pozwala nam skompletować urządzenia do wielu zastosowań zasilane tym samym akumulatorem. No dobrze, ale ja tak chwale i rozpływam się nad wszystkim, czy słusznie? Okres testowania był dosyć długi a praca z tymi narzędziami to czysta przyjemność. Czy znalazłem coś co mi nie odpowiadało? Powiem szczerze – na razie nie, ale jest coś co mnie zastanawia – dlaczego firma tak innowacyjna, produkująca tak szeroki asortyment sprzętów dających niesamowite możliwości w terenie nie ma walizek systemowych? Skrzynki wykonane są bardzo dobrze, mają ciekawy design, są wygodne i wygodnie się stackują, ale nie mają zapięć pozwalających spinać je ze sobą ani żadnej platformy/wózka do transportu. Według mnie to jeszcze zostało do nadrobienia, bo spokojnie jestem sobie w stanie wyobrazić wyjazdy na roboty na których w 100% pracuję tylko narzędziami Fein. Na rynku są dostępne walizki Fein zgodne z systemem Tanos, ale nie jest to standardem dla każdego elektronarzędzia.
Multimaster – nazwa tej serii świetnie oddaje jej możliwości. Pomarańczowa walizka która trafiła w moje ręce to Multimaster AMM 700 Max Top. Walizka owinięta jest z wierzchu kartonikiem informacyjnym, a zawarte na nim informacje są konkretne i nie ma tu wodotrysków – zwyczajnie producent ma świadomość, że klient wie co kupuje więc nie musi przyciągać jego uwagi gadżetami graficznymi – ot subtelna elegancja. Walizka jest tworzywowa, precyzyjnie wykonana z ruchomą rączką i dodatkowym wypustem w klapie ułatwiającym otwieranie. Znajdziemy tu też miejsce na kłódkę, zawiasy klapy są dwuczęściowe z wkładką i wiele wytrzymają. Zapięcia metalowe dociągają klapę w taki sposób, że wszystko dokładnie zgrywa się ze sobą. Wewnątrz wkład z twardego styropianu w ciemnym kolorze z miejscem na wszystkie elementy. Wszystko jest bardzo przemyślane, nic nie lata, nie obija się o siebie, a jednocześnie łatwo jest wyciągnąć każdy z elementów. I teraz małostka, naprawdę – jedna z wielu świadcząca o tym jak bardzo producent dba o detale i wygodę użytkowania. Wewnątrz skrzynki mamy tworzywowe pudełko z klapką na osprzęt, gdzie wiele marek pro nie ma takiego rozwiązania- czasami posiadają w skrzynkach jakieś wgłębienie na ostrza, które przy dłuższym użytkowaniu i przenoszeniu rozwalają się po całej walizce powodując, że elektronarzędzie szybko się niszczy, a taki obijający się o wszystko osprzęt uszkadza się i czasami -zwłaszcza ostrza o długich zębach dedykowane do pracy z drewnem- robią się szczerbate. Często nawet nie użyte nadają się już do wyrzucenia. Pudełko powoduje, że nie ma takiej możliwości, aby cokolwiek się zniszczyło, a wewnątrz mieści się ich naprawdę sporo ostrzy. W moim zestawie było ich 18, a miejsca było spokojnie tyle, że zmieściłyby się kolejne. Niby małostkowa sprawa, ale w tej półce jakościowej o całości decydują już tylko takie detale, bo jakość elektronarzędzia nie pozostawia złudzeń, że mamy do czynienia z narzędziem profesjonalnym.
W zestawie były dwa akumulatory litowo-jonowe – 18V o pojemności 3Ah. Przyjrzyjmy się detalom: po pierwsze kształt mają naprawdę ładny, wygodny w obsłudze i dobrze leży w dłoni nawet w rękawicach, po drugie wskaźnik naładowania, który przy pełnym akumulatorze pokazuje cztery zielone diody, a gdy bateria jest pusta pokazuje nam jedną czerwoną diodę -pierdoła ale robi robotę i wymaga to dodatkowego wysiłku ze strony producenta żeby to wprowadzić do gotowego produktu. Ładowarka również ma przyjemny dla oka opływowy kształt i logicznie zorganizowaną sygnalizację diodową informującą o stanie akumulatora. Na uwagę zasługują dwie rzeczy, pierwsza to że w samej ładowarce mamy cztery diody informujące o stanie naładowania naszego akumulatora i nie musimy już wyciągać baterii z ładowania i sprawdzać tego bezpośrednio na akumulatorze. Druga- w standardzie mamy port USB dzięki któremu możemy również naładować nasz telefon. Ładowarka ma wysoki prąd – 8A więc czas ładowania akumulatorów jest naprawdę krótki, konkurencja nazywa takie ładowarki – szybkimi ładowarkami. Jest to ładowarka uniwersalna, mamy jedno urządzenie do ładowania wszystkich akumulatorów litowo-jonowych marki Fein.
W walizce mamy też oprócz kompletu ostrzy płytkę ścierną z otworami oraz komplet papierów ściernych. Cztery paczki po 10 sztuk w gradacjach 60, 80, 120 i 180. Płyta ścierna ma zastosowany rzep typu Velcro z bardzo małymi ząbkami, nie tak jak w tanich odpowiednikach zwykły rzep. Ma to swoje wady i zalety – przy zakładaniu musimy docisnąć papier mocniej żeby nie poruszył się w trakcie pierwszego zetknięcia z materiałem i nie zasłonił nam otworów odciągowych, oczywiście zwracam na to uwagę, ale przy małej stopie typu delta, takiej jak tutaj nie ma to większego znaczenia, za to przy stopach mimośrodowych ten typ rzepu ma pewne ograniczenia. Zaletą jest jego lepsze trzymanie i mniejsza zużywalność w czasie pracy co ma znaczenie przy jego częstym użytkowaniu. Oczywiście jeśli jest stopa to musi być przyłącze odciągu i oczywiście jest takie w zestawie, ale montowane do korpusu na dwie śruby – lipa co? XXI wiek i nie ma żadnej szybkozłączki ani zatrzasku tylko śruby? No właśnie nie ma i wcale nie dlatego, że komuś się nie chciało. Beznarzędziowy montaż odciągu wiąże się z tym, że rura jest pod korpusem urządzenia co zwiększa jego grubość i często jest zwyczajnie niewygodne. Zastosowane rozwiązanie powoduje, że dzięki dociskowi realizowanemu dodatkową śrubą, możemy ustawić odciąg w takim kierunku w jakim będzie nam najwygodniej w trakcie pracy, a mamy nadal smukłą sylwetkę naszego narzędzia i często – zwłaszcza przy urządzeniu akumulatorowym jest to znacznie wygodniejsze. Odciąg działa naprawdę świetnie i rzeczywiście zbiera pył tak jak powinien, złącze węża ma średnicę 35 mm. Na klapie naszej walizki znajdują się wpinane woreczki foliowe z instrukcjami. Dokumentów jest naprawdę sporo więc zdarza się, że się odpinają, czy to wada? Dla mnie nie, bo kto je wozi ze sobą na robotę? Ja swoje wyjąłem i w ich miejsce wrzuciłem zapas papierów ściernych, co – jak pokazało życie było dobrą decyzją, bo szpachla z włóknem jednak dość mocno zaszlichcała mi papier, ale szpachla samochodowa rządzi się czasami swoimi prawami. Przy drewnie i środkach wypełniających do drewna nie miałem takich problemów.
…czyli naszego Multimastera. O liniach i całości designu wspominałem już kilkukrotnie i w naszej maszynie jest dokładnie tak samo. Mamy tu uchwyt osprzętu StarlockMax czyli jeden z trzech dostępnych typów systemu Starlock. Wymiana narzędzi to zaledwie 3 sekundy, a wszystko dzięki zastosowaniu beznarzędziowego systemu QickIN. Sprzęt bez akumulatora waży 1,1 kg natomiast z akumulatorem 3Ah 1,6 kg. Amplituda oscylacji to 2 stopnie, a dokładnie 2 razy 2 stopnie. Częstotliwość drgań jest regulowana w zakresie 10000 do 19500 na minutę i regulujemy ją płynnie dzięki potencjometrowi umieszczonemu w wygodnym miejscu zaraz obok baterii – dzięki temu nie mamy możliwości przypadkowej i niechcianej zmiany częstotliwości w czasie pracy. Urządzenie jest naprawdę ciche, a wszystko dzięki systemowi antywibracyjnemu który nie tylko wpływa na komfort pracy ale również na głośność samego urządzenia. Czy system antywibracyjny działa? Działa wręcz doskonale, nawet przy dłuższej pracy nie czujemy zmęczenia występującego normalnie w tego typu sprzętach. Ma to też oczywiście zastosowanie użytkowe – żadnym z moich sprzętów nie zdecydowałem się nigdy na usuwanie fug w celu wymiany pojedynczych kafelek, robiłem to Dremelem z przystawką bo nie byłem w stanie kontrolować w pełni narzędzia w czasie pracy przez co kaleczyłem kafelki obok. Tutaj pierwszy raz mogłem to zrobić bez obaw, naprawdę wygodnie i precyzyjnie pracowało się nawet przy usuwaniu małych kafeleczek 5×5 centymetrów.Do tej pory bałem się nawet pomyśleć o takiej pracy przy pomocy multinarzędzia. Całość napędzana jest bezszczotkowym silnikiem PowerDrive który słynie ze swojej wydajności i odporności na obciążenie – przy tym jest wyjątkowo trwały. Mamy też w 100% wykonaną z metalu przekładnie, co również ma wpływ na żywotność urządzenia. W akumulatorze zastosowano układy elektroniczne chroniące ogniwa przed głębokim rozładowaniem i przegrzaniem, kontrolując przy tym każde z ogniw z osobna.
Pracowałem narzędziem naprawdę sporo zarówno przy szlifowaniu jak i cięciu. Do tej pory udało mi się zajechać jedno ostrze, tak naprawdę z własnej winy – wycinanie miejsc na gniazdka w mocno sprężynującej blasze o grubości dwóch milimetrów w której ostrze klinowało się wielokrotnie musiało mieć jakieś skutki – u mnie skończyło się wyłamaniem zębów w ostrzu. Ciąłem zarówno tworzywowe skrzynki, drewno, metal i usuwałem wspomniane wcześniej fugi. W każdym przypadku sprzęt radził sobie doskonale i wielokrotnie pomagała mi precyzyjnie dobrana częstotliwość drgań. Waga i wyważenie samego narzędzia powoduje, że zwłaszcza przy precyzyjnych cięciach mamy pełną kontrolę nad naszym narzędziem. Szlifowałem zarówno drewno jak i metal i wszystko idzie naprawdę gładko. Miałem problem przy dopracowaniu szpachli samochodowej na progach w starym Fiacie 126p, ale nie była to kwestia narzędzia. Stosowana szpachla z włóknem mocno zapycha papiery, ale sytuacja dotyczyła wszystkich moich szlifierek i skończyło się na ścięciu nadmiaru szpachli i użyciu innej jako wykończenia – tutaj już takich problemów nie było. Ja jestem bardzo zadowolony z tego zakupu, pracuje się tym przyjemnie i skutecznie. Jest to moje najlepsze multinarzędzie i będzie na stałe gościć w sprzęcie wyjazdowym bo naprawdę daje ogrom możliwości.