Pro

To nie jest zwykły wózek! czyli PROLINE 33128

W każdym warsztacie przychodzi taki moment, że genialne rozwiązanie w postaci walizek z kluczami staje się uciążliwe. Oczywiście mówię o specjalistycznych warsztatach gdzie z kluczy korzysta się dużo. Zawieszenie wszystkiego na ścianach nie jest dobrym rozwiązaniem; zajmuje to masę miejsca i powoduje, że co chwilę biegamy do ściany. Ostatecznie przy dużym przerobie większość narzędzi i tak nie wraca na miejsca i robi się miszmasz.

Mój serdeczny przyjaciel Tomek miał na to sposób – narzędzia do używania były w wózku narzędziowym, a piękne błyszczące zestawy kluczy z marketów wisiały na ścianach – nie nadawały się do użytku, ale warsztat robił wrażenie jak się do niego wchodziło, taki trochę chwyt marketingowy. Wracając do wózka; doszedłem w warsztacie do takiego etapu, że ilość walizek i innych potrzebnych narzędzi była tak duża, że powoli ciężko było nad tym zapanować. Mało kto wie, ale mam kolekcję rowerów i motorowerów produkowanych w Polsce do okresu przełomu czyli do 1989 roku. Nie muszę chyba wspominać, że nie są to nówki, tylko sprzęty, które wymagają napraw i konserwacji, bo staram się je możliwie najbardziej zachować w oryginale. Do tego hulajnogi i garaż w którym dłubiemy przy autach – to chyba z grubsza nakreśla obraz dlaczego walizki to zły pomysł. Potrzebny był wózek, wymagania były postawione dość wysoko: narzędzia możliwie najlepszej jakości i wózek wyposażony w standardzie w jak najwięcej rzeczy. Dlaczego? Dodatków do dołożenia i tak było sporo, bo żaden wózek nie jest uszyty na miarę w 100%, ale chodziło o to, żeby jak najmniej dokładać, bo te firmowe organizery do szuflad powodują, że przestrzeń jest bardzo dobrze wykorzystana. Polowanie czas było zacząć, wybór jest duży na rynku i ciężko podjąć decyzję. Podstawą był wybór marki, która do tej pory nigdy mnie nie zawiodła. PROLINE – też nie ułatwił tematu, bo miał kilka wózków w ofercie. Ostateczna decyzja padła jednak na model 33128.

Dlaczego akurat ten? Jest kilka powodów. Po pierwsze w zestawie jest całkiem rozsądnie dobre wyposażenie i praktycznie nie ma tu zbędnych wodotrysków – mamy 206 elementów, które są znakomicie zbilansowane pod względem możliwości i potrzeb. Jednakże narzędziach za chwilę. Zaczniemy od samego wózka, który wykonany jest naprawdę porządnie z blachy 0,8 mm. Wózek jest na czterech kółkach z których dwa są skrętne a dwa stałe co daje możliwość wygodnego manewrowania całością wokół naprawianego obiektu. Dla mnie manewrowanie całością było ważne, nie chciałem dodatkowego wózka i konieczności przekładania potrzebnych narzędzi, chciałem mieć wszystko pod ręką i dodatkowo zależało mi na zaoszczędzeniu miejsca. Wózek ten ma blat który jest tłoczony – nie jest to płaska duża powierzchnia, dzięki czemu pełni rolę dodatkowego organizera na części które będziemy montować, odkręcane śrubki i narzędzia. Super sprawa, bo w razie potrzeby można dorobić do niego szybko płaski blat, ale ta konfiguracja powoduje, że nic nam z blatu nie będzie co chwilę spadać. Z jednej strony mamy szeroką i wygodną rączkę do pchania wózka – to akurat jest standardem, ale dobrze że jest. Na tej samej ściance mamy również wykonane perforacje pod standardowe haczyki z drutu z dwoma wąsami. Już takie dokupiłem i wiszą w tej chwili na nich najczęściej używane narzędzia pneumatyczne. Cały tył to jedna wielka metalowa powierzchnia, w tej chwili wiszą tam wszystkie moje miski magnetyczne. Natomiast z drugiej strony mamy drzwiczki i za nimi miejsce z dodatkową półką i jest to świetna sprawa! Mam tam zorganizowane wszystkie najbardziej potrzebne środki chemiczne: odrdzewiacze, smary, WD40, izopropanole, jednym słowem mam teraz pod ręką wszystko to do czego najczęściej sięgałem. Drzwiczki zamykane są na kluczyk, a po ich wewnętrznej stronie również znajduje się perforacja, ale tej akurat nie wykorzystuje, wolę mieć tam chemię.

Od frontu mamy 7 szuflad, 6 płytkich i jedną głębszą. Na uwagę zasługuje użycie fajnych prowadnic do szuflad, są one łożyskowane i mają możliwość szybkiego wypięcia szuflady w razie potrzeby. Kolejną rzeczą która mnie przekonała jest mechanizm odblokowania szuflady, bo są one zabezpieczone przed przypadkowym otwarciem w czasie przesuwania wózka. Wszystkie wózki to mają i bardzo często jest to mega irytujące, bo blokada jest tylko z jednej strony i musimy za każdym razem trafiać w ten sam punkt. Tutaj nie mamy tego problemu, przycisk jest przez całą długość szuflady pod jej rantem i nie musimy myśleć i pamiętać gdzie jest. Robi to różnicę, naprawdę! Mam wózek innej firmy w warsztaciku na wsi i szuflady są wiecznie niedomknięte, bo nie chce mi się wiecznie sięgać do zabezpieczenia. Ogólnie całość wykonana bardzo porządnie, z dbałością o szczegóły i naprawdę robi robotę. Wózek w wersji bez wyposażenia jest dostępny również w sprzedaży jako samodzielny produkt i sam zastanawiam się czy go nie dokupić żeby oddzielić typowo rowerowe i motocyklowe narzędzia oraz wszystkie gadżety od rzeczy typowo mechanicznych.

Jak już wspominałem wcześniej wózek ma 7 szuflad. Ale tylko 5 z nich zawiera wyposażenie, dwie szuflady są puste. Są to te najbardziej od dołu, czyli jedna głęboka i jedna płytka, ciekawe rozwiązanie, bo możemy sobie całość doposażyć w najbardziej nam potrzebne elementy. Takiego wózka nie da się uszyć idealnie na miarę, każdy warsztat, co ja mówię “warsztat” – każdy mechanik ma swoje preferencje co do doboru wyposażenia, więc pchanie na siłę zupełnie zbędnych rzeczy niepotrzebnie zawyża koszty. To jest powód dla którego ja byłem fanem tego rozwiązania, bo nie jest zbędnie napompowane, a jednocześnie daje nam bardzo fajny przekrój tego czego potrzebujemy. Przede wszystkim duży przekrój kluczy: dwie wkładki z kluczami płasko oczkowymi oraz jeden wkład z kluczami oczkowymi odgiętymi. Dwie grzechotki z nasadkami i przedłużkami.

I szuflada
II szuflada

Wkrętak do nasadek i cały duży zapas bitów zarówno w formie nasadki jak i tradycyjnego bitu. Dodatkowo spory asortyment wkrętaków zarówno płaskich jak i krzyżowych. Kombinerki, obcinacze, kombinerki do segerów w różnych kształtach – zarówno proste jak i wygięte. Młotki, przecinaki, wybijaki oraz pilniki.

Dodatkowo komplet kluczy ampulowych oraz sporo drobniejszych narzędzi. Generalnie zestaw złożony bardzo fajnie i ułatwiający pracę. Na początku brakowało mi trzeciej grzechotki więc dołożyłem sobie ją osobno, jednak w toku użytkowania okazała się zbędna. Obecnie poza wyspecjalizowanymi nasadkami czy specjalnymi narzędziami typu ściągacz do magneto czy nasadki do supportu nie doposażałem zestawu w nic z narzędzi podstawowych – świetnie radzę sobie tym co jest. Całość ułożona jest sekcjami w specjalnych wytłoczkach i możemy sobie zmieniać konfigurację szuflad zgodnie z naszymi upodobaniami. Co zresztą robiłem już kilkakrotnie, bo życie najlepiej zweryfikowało do czego zaglądam najczęściej, a co może leżeć nieco niżej bo przydaje się rzadziej. Przy wyborze miałem wiele wątpliwości co do każdego wózka, który oglądałem, ale ostatecznie uważam, że ten wybór był najlepszym z możliwych.

III szuflada
IV szuflada
V szuflada

Jakość samych narzędzi i użytych materiałów nie wzbudza żadnych wątpliwości. Wszystko sprawdza się naprawdę świetnie i w toku użytkowania nic się z tymi narzędziami nie dzieje. A trzeba przyznać, że wykonały naprawdę sporo pracy. Przy pomocy tego zestawu wyremontowałem dwa rowery – tandem Romet Duet i moją Olimpię od Mesko. Dodatkowo przygotowałem do sezonu dwie hulajnogi elektryczne i swoją tradycyjną, a ostatnio dołożyłem kilka zewnętrznych baterii do hulajnóg. Jednak nie tylko jednoślady miały okazję spotkać się z moim nowym wózkiem. Jednym ze starszych artefaktów (niestety nie moim), który naprawiany był przy pomocy narzędzi z tego wózka była popularna „Kaśka” czyli motocykl z wózkiem K-750 w którym walczyłem z problemami z elektryką. Oczywiście zestaw kupiony był pod kątem czterech kółek i tutaj już miał sporo cięższej pracy, bo walczyliśmy z wahaczami i wymianą wielu innych elementów zawieszenia w Volvo C70 – którego proces doprowadzania do stanu perfekcyjnego trwa już od dłuższego czasu i miejmy nadzieję, że w tym roku dobiegnie końca. O ile jakikolwiek tego typu proces kiedykolwiek dobiega końca 🙂  W ciągu kilku miesięcy użytkowania wózka mogę powiedzieć tylko jedno: to był naprawdę bardzo dobry wybór, jakość samego wózka oraz wchodzących w skład zestawu narzędzi nie pozostawia żadnych wątpliwości . I mimo że cenowo znajduje się mniej więcej po środku rozpiętości rynkowej, bo jego cena należy do średniej, jest wiele rozwiązań tańszych, ale również dużo sporo droższych – to udowodnił, że jakościowo należy do czołówki, a to ważne, bo powoduje że wiemy, że dokonaliśmy właściwego wyboru.

Tagi: