Testujemy

Wiertarko-wkrętarka RAWLPLUG R-PDD18-55-M2

Szczerze powiedziawszy nie miałem doświadczenia z marką Rawlplug. Znaczy nie tak że wcale, używałem i ciągle używam wielu ich produktów: kotw mechanicznych, kołków i kotw chemicznych są to produkty używane niemal przy każdej większej pracy. Sporadycznie, bo nie mam swojego, używałem też osadzaków tej marki i zasadniczo nigdy na żaden z ich produktów nie mogłem narzekać. Niedawno, patrząc na wieloletnią historię firmy w jej ofercie pojawiły się też elektronarzędzia i akurat z nimi miałem się szansę właśnie zapoznać. Można je było kilkakrotnie dotknąć czy nawet spróbować w strefach które marka Rawlplug miała na różnych targach w całej Polsce ale co innego pobawić się kilka minut a co innego mieć okazję popracować w normalnych warunkach.

Zabrałem ją ze sobą na kilka dni a wieś bo miałem okazję popracować w jednej z najpopularniejszych firm remontowo budowlanych w Polsce czyli – ja ze szwgrem. Zespoły takie występują masowo w całym kraju i wykonują szereg przeróżnych prac… My też mieliśmy sporo różnej roboty dlatego była to świetna okazja do ostrzejszego przetestowania sprzętu. Jesteśmy na robocie, wyciągam walizkę, szwagier ogląda i nagle pyta: Co to? Nie znam marki… No i jak to się mówi ręce mi opadły. Od ponad dwóch lat w przerwach pomiędzy pracami na roli remontujemy duży dom w którym większość przestrzeni była słabo wykorzystana albo tak jak część gospodarcza przeznaczona była typowo pod mieszcząca się tam działalność produkcyjną… Obecnie jesteśmy na etapie przebudowy poddasza które było jednym wielkim pomieszczeniem a staje się pokojami. Jak to wygląda sami sobie pewnie zdajecie, więc rozejrzałem po przestrzeni w każdej skrzynce, na każdym stole pokazałem mu produkty marki Rawlplug – kołki, wkręty, pudełka już po zużytych produktach. Niestety jak większość nie skojarzył sobie wkrętów z elektronarzędziami. Niestety to że producent przyzwyczaił nas od jakości swoich produktów i do sposobów ich pakowania i sprzedaży powoduje, że są one tak charakterystyczne że nikt nie przywiązuje już wagi do nazwy – idzie po konkretny towar. Tak się buduje świadomość marki i firmie wyszło to naprawdę bardzo dobrze. Ciągła rozbudowa asortymentu jest bardzo ważna, ale jego uzupełnienie o narzędzia ręczne i obecnie o elektronarzędzia to świetny ruch – marka buduje cały swój własny ekosystem na jednym wspólnym poziomie jakościowym w związku z tym istnieje bardzo duża szansa że coraz częściej będziemy spotykać ekipy z charakterystycznymi niebieskimi skrzynkami. Nasycenie rynku elektronarzędzi jest bardzo duże i tylko w takim zestawieniu jak buduje to Rawlplug jest szansa na wejście w branże z przytupem…

W moim wypadku na pierwszy ogień poszła wkrętarka – a raczej wiertarko-wkrętarka R-PDD18-55-M2. Jest to narzędzie zasilane 18V akumulatorem Li-Ion. Wyposażone w mocną i dopracowaną przekładnię planetarną która daje nam 1800 obr/min i moment obrotowy 55Nm. Nie jest to dużo i nie jest to mało – jednym słowem jest to narzędzie bardzo uniwersalne sprawdzające się przy większości prac.

Zacznijmy od opakowania – czyli od naszej skrzynki. Większość z was zdaje sobie świetnie sprawę że mam u siebie wszystkie liczące się na rynku systemy transportowe, od tych uniwersalnych poprzez licencjonowane i odsprzedawane różnym markom po systemy dedykowane konkretnej marce. Jak widzę że ktoś wprowadza na rynek nowy system to łapki mi opadają, oczywiście w branży jest jeszcze sporo miejsca na nowe produkty tego typu – ale jak ktoś wprowadza produkt i dedykowane opakowanie to chce wejść w rynek i musi oszczędzać żeby cena była akceptowalne. Na czym zaoszczędzi najpierw? Na skrzynce – prze ostatnie dekady było kilka takich prób i na szczęście producenci poszli po systemy gotowe i uratowali tym samym sytuacje bo produkty były co najmniej średnio dopracowane w tym zakresie. Na palcach jednej ręki można policzyć tych którym się udało zrobić to dobrze. Jak zobaczyłem pierwsze zdjęcia w sieci elektronarzędzi Rawlplug – stwierdziłem że pomysł własnej skrzyni to katastrofa i już lepiej by było gdyby to było w kartonach niż walizce która trafi na półkę do leżakowania… Pierwszy raz RawlCase miałem w rękach jakoś na początku zeszłego roku i już wiedziałem że się myliłem. Po pierwsze produkt jest porządnie wykonany z dobrego materiału – lepszego niż seryjne systemy niektórych producentów a system łączenia i rozłączania jest genialny i nie pozostawia nic do dodania… Myliłem się, nie pierwszy i nie ostatni raz, ale wierzcie mi lub nie skrzynia robi robotę. Mam tylko mały niedosyt jeśli chodzi o ilość możliwych produktów i np. opcję skrzyń pustych dedykowanych pod zapakowanie i transport wkrętów czy kołków. Brakuje mi też wózka albo platformy do ich transportu ale wiem że producent słucha rynku i idzie zgodnie z zapotrzebowaniem klientów i pewnie te rozwiązania pojawią się w sprzedaży w najbliższym czasie…

O tym że producent nie oszczędza na jakości świadczy też kilka innych detali – rękawice które dostajemy w zestawie z wkrętarką są fajnej jakości i nie są to najtańsze chińskie rękawiczki robocze z dodanym logo tylko porządny produkt z materiałów naprawdę dobrej jakości. Drugi taki detal to instrukcja obsługi – jakość wydruku i zastosowany papier pokazują że marka dba o każdy element – a to wcale nie jest tak oczywiste i z instrukcji często wieje biedą i nadmierną oszczędnością… Także brawo Rawlplug.

W komplecie otrzymujemy też dwa akumulatory litowo-jonowe 2.0 Ah oraz szybką ładowarkę 1,5A. Dobrze, że na start akumulatory są dwa ale w produktach tej klasy to już standard. Ale tylko producenci produktów z najwyższej półki dodają na czas transportu dedykowane osłony wtyków na swój akumulator – u średniaków próżno szukać tego drobiazgu który dobrze świadczy o producencie… Oczywiście w zestawie mamy akumulatory 2,0 Ah ale w ofercie są również możliwe do dokupienia 5,0 Ah – pytanie tylko czy będą nam potrzebne aż tak duże które tylko niepotrzebnie zwiększą wagę naszej wkrętarki.

No i dochodzimy do sedna sprawy czyli do naszej wkrętarki. R-PDD18-55 to urządzenie wyposażone w bezszczotkowy silnik – który daje nam dłuższy czas pracy na akumulatorze, zapewnia większą sprawność oraz wydłuża żywotność urządzenia. Sprzęgło ma 16 pozycji plus wiercenie, co daje pełną kontrolą nad momentem obrotowym. Sprzęt ma dwa biegi. Uchwyt wiertarski obsługuje średnicę do 13 mm, wykonany jest z tworzywa a przód ma metalowy. Miejsce trzymania czyli nasza rękojeść jest wygodnie wyprofilowana a całość jest gumowana wszędzie tam gdzie trzeba. U dołu narzędzia znajduje się tworzywowy uchwyt umożliwiający zawieszenie narzędzia przy pasie czy np. na drabinie. Oczywiście mamy również zintegrowaną diodę LED do doświetlania miejsca pracy która znajduje się tuż nad akumulatorem. Całość jest fajna, zwarta i wykonana z dbałością o szczegóły. Wspominałem wcześniej o akumulatorze 5.0 Ah z systemu Rawlplug 18V – moim zdaniem nie ma sensu dociążanie urządzenia o tą dodatkową wagę – bez akumulatora waży ono bowiem 1,1 kg a z akumulatorem 2.0 Ah 1,5 kg.

Tak jak wspominałem wcześniej główne testy odbyły się przy zabudowie poddasza. Chociaż używana była kilkakrotnie przy pracach montażowych i złożyła kilka mebli z paczek to w większości były to prace dość delikatne. Co innego na poddaszu gdzie miała szansę wykazać się zarówno przy montażu profili na skosach jak i przy suchej zabudowie. Ale wisienką na torcie był montaż dwóch okien dachowych I tu dzielnie pracowała przez cały czas, zaczynając od wiercenia otworów wyznaczających krawędzie okien pod wycięcie otworów a kończąc na samym montażu zarówno samego okna jak i wszystkich elementów takich jak kołnierze uszczelniające i wszystkie elementu obróbek blacharskich.

Wkrętarka jest bardzo uniwersalnym narzędziem sprawdzającym się w większości prac. W tym wypadku produkt stanął na wysokości zadania zarówno przy delikatnych pracach gdzie te 55 niutonów było bardzo dużym zapasem jak i przy typowych pracach budowlanych. Moim zdaniem produkt jest jak najbardziej wart uwagi bo jest dopracowany w każdym detalu, zarówno jeśli chodzi o narzędzie jak i całą otoczkę…

Tagi: