Testujemy

Żółta walizka pełna skarbów…         

Poczułem się trochę jak mały odkrywca kiedy mój kolega Kuba wpadł do mnie w odwiedziny. Pytanie było szybkie – mam nowe narzędzie, chcesz? Nigdy nie odpowiadam nie.Taka natura narzędzioholika… I tak zupełnie przypadkiem miałem okazję spędzić kilka tygodni z laserem Nivel System CL4D-G.

Władca laserów

Nie lubię otwierać nowych zabawek przy kimś, dlatego nie ukrywam że nie mogłem się doczekać kiedy pojedzie (Sorry Kuba…) Mam wrażenie że wyglądam wtedy jak Gollum z “Władcy pierścieni” pochylający się nad nową zabawką i szepczący – maj preszessss… Kiedy wreszcie zostałem sam na sam z moją żółtą walizką poczułem się jak mały odkrywca – to uczucie zawsze towarzyszy mi w czasie eksploracji i jest mi świetnie znane, uwielbiam ten stan, co dzisiaj – czym mnie zaskoczy – jak jest wykonany… Cała seria pytań. Nie mam u siebie zbyt wielu produktów marki Nivel System – ale nie jest tak że są to produkty mi nie znane, wielu moich znajomych którzy profesjonalnie zajmują się budowlanką używa ich sprzętu. Ja osobiście używam ich łat niwelacyjnych i jestem naprawdę zadowolony.

Ale wróćmy do naszej walizki – zanim ją otworzyłem postanowiłem zatrzymać się na chwilę, uwierzcie nie było to proste. Ale chciałem sprawdzić ile jestem w stanie wyczytać z samej nazwy modelu – CL4D-G. Rozbijając na czynniki pierwsze – CL czyli cross line co oznacza że w środku jest laser krzyżowy – 4D czyli four dimension oznacza cztery wymiary – i G czyli green które jest oznaczeniem koloru wiązki. Zaglądam i wszystko zgadza się w stu procentach. Mamy laser krzyżowy czterowymiarowy(wiązkowy) o kolorze zielonym. Wiedziałem że Nivel ma w swojej ofercie również lasery w kolorze niebieskim ale tym razem nie dane mi było zetknąć się z tym kolorem wiązki – mam nadzieje że kiedyś uda się to nadrobić. Zielona wiązka jest dużo lepsza od czerwonej, i tu można by te zalety mnożyć – jest to w sumie temat na osobny artykuł – ale z użytkowego punktu widzenia zielona wiązka jest lepiej widoczna i ma dużo większy zasięg.

Żółte a solidne

Jeśli chodzi o samo opakowanie – sprzęt przychodzi zapakowany w karton, ładny kolorowy ale nie krzykliwy i naćpany wodotryskami, po samym kartonie możemy wywnioskować że producent wie co mówi i jest pewny swojego produktu dlatego nie wymaga on zbędnego przyciągania uwagi. Na opakowaniu jest informacja o wszystkim co ważne – on nie krzyczy z półki weź mnie – wiadomo że to sprzęt dla ludzi którzy przyszli kupić coś dobrego a nie najtańszego gdzie opakowanie musi przyciągnąć. W środku znajduje się żółta walizka z naszymi skarbami. Porządna walizka z fajnymi zapięciami i dużym zawiasem. Tego typu walizek używałem do transportowania dronów, sprzętu fotograficznego i sprzętu do nurkowania – więc mimo że nie ma uszczelki to i tak jakościowo jest lepiej wykonana od wielu które używałem. Tworzywo fajne, sprężyste dzięki czemu wiemy że wytrzyma dużo. Kolor jest charakterystyczny dla marki – żółty – ma on swoje wady i zalety – po dłuższej pracy w warunkach budowlanych będzie widać zadrapania i otarcia, ale czy jest w ogóle dobry kolor na budowę? Sami wiecie jak sprzęt wygląda po dłuższym użytkowaniu… Rączka duża wygodna, będzie się dobrze sprawdzać również przy pracy w rękawicy, nie blokowana co też ma swoje plusy. Jeśli chodzi o całokształt to ja od siebie dodałbym możliwość spinania walizek ze sobą, dla jednej osoby może to nie mieć większego znaczenia – dla ekipy transportującej więcej sprzętu już jak najbardziej… W środku na dnie wytłoczka z miejscami na wszystkie elementy zestawu, wszystko ładnie precyzyjnie docięte, na klapie gąbka falowana – taką jaką możecie kojarzyć z akustyką i wyciszaniem studiów muzycznych.

Liczy się wnętrze

A w środku same skarby. Pierwszą rzeczą na którą zwróciłem uwagę – oczywiście oprócz samego lasera, ale o tym za chwilę – to winda nożycowa. Sprzęt mocno niedoceniany przez mnie na początku mojej przygody z laserami. Jednak z czasem doceniłem mocno możliwości jakie daje w czasie pracy z laserem – zwłaszcza jeśli nie korzystamy ze statywów i pracujemy np. bezpośrednio z poziomu posadzki. Ta z zestawu ma 89 na 89 milimetrów i daje możliwość podniesienia lasera na 85 milimetrów od poziomu powierzchni na której pracujemy. 

Kolejną rzeczą jest uchwyt z dodatkowym adapterem. Możemy go stosować zamiennie z naszą windą, ale o ile w windzie z miejsca podnosimy nasz laser na 23 milimetry od podłoża, to w wypadku uchwytu zaczynamy od 52 milimetrów. Natomiast ma większy zakres regulacji bo aż o 90 milimetrów. W każdej z ustawionych pozycji możemy zablokować wartość pokrętłem znajdującym się po jego lewej stronie. w dolnej stronie uchwytu znajdują się dwa wejścia na statyw i mamy tu zarówno możliwość użycia statywu z trzpieniem ¼” (zresztą takie samo gniazdo jest w stopie naszego lasera) jak i z trzpieniem ⅝”. W dolnej części i z tyłu naszego uchwytu mamy rowek w kształcie litery V który ułatwi nam montaż na okrągłych powierzchniach typu rury czy barierki. W jego tylnej części znajdują się mocne magnesy ułatwiające montaż np. na profilu do GK czy innej metalowej powierzchni. Nie zabrakła też w górnej części otworu do zawieszenia na gwoździu czy kołku. Taki sam otwór znajduje się również w drugiej odpinanej części uchwytu ale ma on dodatkowo dźwignię dzięki której jak małym ściskiem możemy zamocować nasz przyrząd na jakiejś cienkiej powierzchni np. na profilu UD. Całość daje masę opcji i widać że produkt jest mocno przemyślany. 

Zasilaniem w moim zestawie były dwa akumulatory litowo – jonowe FL-260 – o pojemności 2600 mAh i napięciu 7,4 V. Natomiast wydaje mi się że w oryginalnym opakowaniu powinien być jeden bo tak występuje na niektórych aukcjach internetowych, ale w instrukcji mamy informację że powinny być dwie, na kartonie też – dlatego warto na to zwrócić uwagę przy zakupie. Do tego ładowarka CHS-3 i zasilacz CH-3 – 12V i 2A. Całość fajnie wykonana, nic nie skrzypi wszystko bardzo dobrej jakości. Szkoda tylko że brakuje w zestawie koszyczka na zwykłe paluszki  – ale zapewne jest to spowodowane wielkością samego akumulatora co ogranicza mocno możliwości takiej podmiany.

Oprócz tego w zestawie znajduje się tarczka laserowa konstrukcyjna (TR-G) – bardzo fajnie wykonana z podziałką w calach i centymetrach oraz wyposażona w dwa magnesy. Oprócz tego dwie tarczki podłogowe (FTR-G) i okulary laserowe (GL-G). Tarczki wykonane są w taki sposób że wartości na nich umieszczone w kontakcie z wiązką są bardzo wyraźnie widoczne i można pokusić się o stwierdzenie że praktycznie świecą…

Do laserowego sedna

No i nadszedł czas na naszą wisienkę na torcie – sam nasz laser. Urządzenie waży niezbyt dużo – dokładnie 900 gramów. Urządzenie wykonane jest z twardego tworzywa w kolorze, nazwijmy to pomarańczowym, które chroni naszą precyzyjną zawartość. A nadmienić należy że do kalibracji sprzętu używany jest Octopus Prime – ten niesamowity kolimator dba o dokładność laserów które trafiają w wasze ręce. We wszystkich tych miejscach gdzie trzeba jest gumowany co ma zastosowanie zarówno w wypadku upadku lasera – uchroni nasz sprzęt z tym że nie samymi zewnętrznymi gumami jest chroniony ale też zmienioną wewnętrzną amortyzacją – jak i ma niebagatelne znaczenie przy pracy brudnymi lub spoconymi dłońmi. Sam kształt jest nieco zmieniony w stosunku do modeli trzy wiązkowych – ta dodatkowa dolna wiązka wymusiła zmianę budowy spodniej części. Kopułki okrywające lasery są wykonane z metalu – ale nie jest to stal (magnes nie bierze), całość osłonięta jest szczelnie przez obudowę z jakiegoś przezroczystego materiału – według mnie jest to poliwęglan albo jakaś jego pochodna – bynajmniej ja bym go użył… Ja jestem okularnikiem więc zwróciłem uwagę że szybki ochronne pokryte są jakąś powłoką która spełnia taką samą rolę jak antyreflex w moich okularach.

Dzięki całej konstrukcji oraz zwiększeniu stabilności poprzez zastosowanie elektronicznego kompensatora a nie tak jak w poprzednikach magnetycznego oraz kalibracji na wspomnianym wcześniej Octopus Prime uzyskujemy dokładność +/- 1 milimetr na 10 metrach – to naprawdę bardzo bardzo dobry wynik! Elektroniczny kompensator ma jeszcze jedną zaletę – jeśli weźmiecie swój laser z wiązką kompensowaną magnetycznie postawicie go np. na płycie OSB która leży na nierówne wylewce i zaczniecie po tym chodzić to zauważycie że wiązka wam zaczyna delikatnie tańczyć – w tej samej sytuacji elektronika utrzyma ją w idealnym położeniu. Urządzenie dolną wiązkę wypuszcza na wysokości 17 milimetrów od podstawy, natomiast górną na wysokości 135 milimetrów od podstawy i 10 milimetrów od góry – co oznacza że możemy maksymalnie zacząć wyznaczanie na jeden centymetr od stropu. Dzięki starannemu doborowi diód w kolorze zielonym jasność wiązki jest na naprawdę wysokim poziomie. Diody które tu zastosowano mają wartość 515 nm.

No dobrze ale my tu o diodach, obudowach, kompensowaniu i wysokościach ale co z najważniejszym czyli z poziomowaniem? Bo wszyscy wiemy że idealne poziomy na budowach to są w planach ale nie w rzeczywistości – no chyba że sami je zrobicie… Na górnej ściance urządzenia mamy nasz panel sterujący. I tam cztery przyciski: H od wiązek poziomych, V od pionowych, On/Off – to chyba logiczne od czego, oraz przycisk Outdoor do uruchomienia pracy z detektorem albo jak kto woli z wykrywaczem wiązki – i tu nie powiem wam zbyt wiele, w zestawie nie było, ja swojego nie mam – więc wiem tyle że jest tak możliwość. Czujnik sprawdza się zwłaszcza na dalszych odległościach lub na zewnątrz pomieszczeń – dzięki niemu możemy pracować nawet jeśli wiązką nie jest widoczna. Zastosować go można również razem z laserem jako zestaw niwelacyjny do wyrównania działki wokół domu czy położeniu kostki brukowej, do posadzek itp.

Ten tryb ma również swoją diodę informującą o tym czy jest on włączony czy nie. Przycisku Outdoor możemy również użyć do zablokowania wcześniej ustawionego poziomu – w tym celu wciskamy go i przytrzymujemy przez 5 sekund – dioda poziomowania miga wtedy dużo szybciej – opcję wyłączamy również poprzez przytrzymanie przez 5 sekund. Mamy też diodową informację o stanie naładowania akumulatora oraz zieloną diodę z poziomicą. I tu przystaniemy na chwilę jeśli nasza dioda mruga to znaczy że nasz sprzęt się poziomuje – jeśli świeci światłem ciągłym to znaczy że jest wypoziomowana. Wiem że to śmieszne ale siedziałem sobie kiedyś w warsztacie i co chwile wkładałem coś pod nóżkę mojego lasera żeby obserwować jak wiązka się poziomuje, potem wyciągałem i tak w kółko 🙂 W idealnej ciszy – na budowie raczej tego nie doświadczycie słychać jak cichutko pracuje mechanizm poziomowania… Warto poczekać te kilka sekund na wypoziomowanie bo dopiero wtedy mamy gwarantowaną tą naszą niesamowitą dokładność… No dobrze a co jeśli nasza wiązka mruga? To znaczy że laser próbował się wypoziomować w swojej tolerancji +/- 4 stopnie i nie dał rady, przechył jest za duży musimy zadziałać my… 

Dochodzimy do naszej wisienki na torcie czyli opcji Bluetooth. Aby z niej skorzystać musimy zainstalować aplikację CL4D. Łączymy się z urządzeniem sprawnie i szybko. Naszym oczom ukazuje się panel sterowania. Jedna rzecz z miejsca wprowadziła mnie w błąd – Power control z ikonką On/Off – nie służy tak jak się spodziewałem do wyłączenia i włączenia urządzenia a do regulacji mocy naszej wiązki – robimy to suwakiem na ekranie i działa to sprawnie i szybko – praktycznie bez żadnych opóźnień. Mamy też sekcje pomocy i ustawień. Dla tych którzy szukają w ustawieniach Polskiego powiem krótko – mamy tylko angielski. Pod ikonką z rysunkiem naszego lasera opisaną jako – Control of multifuncional laser level – zaczyna się zabawa. Tu mamy możliwość włączenia i wyłączenia lasera – ale nie dosłownie –  wyłączamy go poprzez przeniesienie urządzenia w stan uśpienia i oczekiwania na nasze rozkazy 😉 pełne wyłączenie możliwe jest tylko z poziomu naszego panelu z przyciskami. Możemy też zdalnie uruchomić tryb pracy z detektorem i włączyć po kolei wszystkie potrzebne wiązki. Dodać należy że w przeciwieństwie do panelu sterowniczego na urządzeniu z poziomu aplikacji możemy uruchomić obie wiązki poziome z przycisku uruchomimy tylko albo jedną albo drugą… Szczerze to aplikacje to dla większości gadżet – ale naprawdę potrafią ułatwić pracę i kiedy pracujemy na drabinie albo z daleka od naszego lasera oszczędzi nam to czasu i biegania. Zwłaszcza że bez czujnika laserowego zasięg wiązki to 30 metrów a z czujnikiem 70 metrów. 

W praktyce , praktycznie doskonały.

No i na koniec wrażenia z użytkowania. Zaczęło się od wizyty w warsztacie u mojego kolegi – chociaż warsztacie to wielkie słowo – na budowie warsztatu bardziej pasuje do zastanego stanu rzeczy. Kolega potrzebował pomocy przy wytyczeniu ścianek na pomieszczenia które miały powstać w jego nowo wynajętej przestrzeni. Magazyn, toaleta, szatnia i tzw. pomieszczenie socjalne. Zależało nam na szybkim wykonaniu pracy – mieliśmy jeden wieczór a chcieliśmy przy pomocy osadzaka zamontować jeszcze wszystkie profile dolne i wstawić poprzeczki – oczywiście pomieszczenie niby było prostokątne ale ściany “trochę”  uciekały… laser spisał się wyśmienicie i po niecałej godzince mieliśmy już potrasowane podłogi i sufity. Tutaj bardzo przydała się opcja Bluetootch – przynajmniej stojąc na drabinie nic nie świeciło mi w oczy a i schodzić nie trzeba było… 

Drugą sytuacją w której mocno sprawdził się nowy laser było mieszkanie z wielkiej płyty które remontuje mój kolega. Niby nic wielkiego – 50 metrów ale z trzech pokoi zostały dwa – z czego jeden z aneksem kuchennym. Nowy właściciel jest samotny więc chciał mieć pokój z aneksem kuchennym, dużo gotuje bo to lubi więc była to jedyna opcja na postawienie wyspy. Stan który zastałem – a jest to mieszkanie o identycznym rozstawie jak moje to brak ściany dzielącej pokój i kuchnię i wyburzony kawałek narożnika stanowiący dodatkowe uzupełnienie średniego pokoju. Rzeczywiście przestrzeni dużo więcej i jakoś przytłoczył mnie jej ogrom ale mieliśmy zadanie do wykonania. Trasowanie wyspy niby nic trudnego gdyby nie to że musieliśmy uwzględnić wiele życzeń nowego właściciela w tym doprowadzenie wody i prądu. Zaczęliśmy od wyznaczenia poziomu nowej podłogi – niby nic wielkiego ale pomiędzy najniższym punktem a najwyższym biorąc pod uwagę wszystkie pomieszczenia było 8 centymetrów różnicy – u mnie było 12-cie więc i tak źle nie było – musieliśmy uwzględnić spadki odpływu od umywalki która miała być wmontowana w wyspę i centralny odkurzacz (serio! w 50 metrach). Przydała się winda nożycowa, oznaczyliśmy miejsca do skucia które skrzętnie skrywał stary parkiet oraz poziom nowych wylewek. Dodatkowo natrasowaliśmy wszystkie trasy pod rury zarówno od odkurzacza jak i odpływy. Statyw i dalej w drogę – uwzględniając wysokość wylewki oraz wysokość mebli z nowego projektu mogliśmy wyznaczyć pas pomiędzy dolnymi szafkami a wiszącymi – tam pójdzie szyba a co za tym idzie potrzeba było oznaczyć punkty nowej elektryki i przejście na przewody pod paski LED-owe.

Masa roboty i szczerze nie wyobrażam sobie takich prac bez laserów – wiem że kiedyś ich nie było i ludzie dawali radę ale teraz wszystko szło sprawnie i naprawdę gładko. Natrasowaliśmy też krawędzie zabudowy bo wszystkie meble zarówno pokojowe jak i kuchenne robione są na wymiar, dzięki temu nowy właściciel mógł zobaczyć jaki kształt będzie miało jego nowe mieszkanie. Na szczęście nie ja muszę to robić – bo pracy tam zostało ogrom ale na pewno moja pomoc i mojego nowego lasera bardzo się przydały. wyobraźcie sobie puste mieszkanie – gołe okna, brak firanek, pełne słońce i czerwoną wiązkę w tym wszystkim – myślę że ci którzy próbowali już wiedzą o czym mówię.

Tym razem bez kawy !

To taki ogólny zarys testów terenowych, oczywiście porównywałem CL4D-G z moimi innymi laserami, pożyczyłem też kilka do testów. Robiłem też testy z ołówkiem i tak na dobrą sprawę nie wiem co chciałem znaleźć. To było jak szukanie dziury w całym – ale lubię tak robić – taka zabawa do czego by się tu przyczepić. Ja nie znalazłem – ale wiem że znajdzie się grono takich którzy znajdą coś na siłę, może dlatego że jest za żółty, może za mało żółty a za bardzo pomarańczowy. Ja jestem na tak, w tej klasie i w tej półce cenowej możecie nie znaleźć nic lepszego – a wręcz tak jak ja możecie się przekonać jak daleko jest waszemu laserowi do tego modelu…

Gdyby tylko dało się teraz przetestować niebieski… A może będzie jeszcze lepszy… A może da się coś jeszcze dołożyć, np. funkcję parzenia kawy… Ciekawe czy Nivel System podejmie rękawice? Bo tego że zrobią coś jeszcze lepszego – jestem pewny, pytanie bardziej brzmi kiedy…

Materiał powstał we współpracy z sklepem internetowym Pomiar24.pl, który oferuje nowoczesne rozwiązania pomiarowe dla geodezji, budownictwa oraz innych branż.


Całość oferty laserów Pomiar24.pl  znajdziecie pod TYM linkiem